Ale ktoś ich sprowadził. Dobrzy piłkarze tworzą dobre widowisko, przeciętni – przeciętne, a słabi żadnego, tylko podają sobie piłkę. W ekstraklasie są przeciętni. A na Legię patrzę jak na sanatorium, do którego przyjeżdżają zawodnicy z zagranicy, żeby się w dobrych warunkach wykurować, a potem idą dalej. Po co dobry polski klub sprowadza zawodników z zagranicy? Żeby wygrywać w europejskich pucharach. A potem ci, którzy się wyróżniają: Nikolić, Prijović , Odjidja-Ofoe odchodzą, a na ich miejsce przychodzą turyści. Jaki zawodnik, taka gra.
Kiedy pan przychodził do Juventusu, od sześciu lat trenerem był tam Giovanni Trapattoni, a potem został na kolejne cztery. To był złoty okres klubu z mistrzostwem i pucharem Włoch oraz dwoma europejskimi pucharami. Lata minęły, ale stabilność pracy chyba pozostaje receptą na sukcesy.
Stabilizacja nie powinna dotyczyć tylko trenera, ale i piłkarzy. Mówi się, że trenera można ocenić po dwóch – trzech sezonach. Zgoda, ale w dzisiejszych czasach drużyna szybciej się zmienia. Inaczej podchodzą do gry ci z pierwszego składu, a inaczej ławka rezerwowych. Każdy ma swoje interesy. Wydaje się, że tę samą grupę piłkarzy trudno prowadzić dłużej niż dwa lata. A jeśli szef czuje, że traci zaufanie do trenera, to lepiej zmienić go od razu, kiedy pojawiają się wątpliwości, że nic z jego pracy nie wyjdzie. Z trenerem jak z żoną. Jak masz dobrą żonę, to ją trzymaj. Ale jeśli stracisz do niej zaufanie, to lepiej tego nie ciągnąć.
Proponuję inne porównanie – do Czechów. Tamtejsze kluby stale grają w rozgrywkach europejskich. W czym jesteśmy od nich gorsi?
Czechy mają słabszych piłkarzy niż Polska, ale lepiej zorganizowane kluby. To jest podstawa i na tym polega różnica. Na mądrości zarządzania.
Z Adamem Nawałką nawet święty by nie wytrzymał.