Eliminacje MŚ. Wypłynęły wszystkie niezałatwione sprawy

Futbolowy świat protestuje przeciw łamaniu praw człowieka w Katarze. Piłkarze i trenerzy domagają się też powtórek wideo w eliminacjach mundialu.

Aktualizacja: 28.03.2021 22:26 Publikacja: 28.03.2021 20:34

Holendrzy na boisko przed meczem z Łotwą wyszli w koszulkach z napisem „Futbol wspiera zmiany”

Holendrzy na boisko przed meczem z Łotwą wyszli w koszulkach z napisem „Futbol wspiera zmiany”

Foto: VAN STEEN / ANP / AFP

Od dawna było wiadomo, że to nie będą zwykłe kwalifikacje, że ich tempo będzie wymagać od trenerów umiejętnego gospodarowania siłami zawodników, że dziesiątkować zespoły będą nie tylko kontuzje, ale też koronawirus i przymusowe kwarantanny, a przez restrykcje w podróżowaniu niektóre mecze trzeba będzie przenieść na neutralny teren.

Władze Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) nie spodziewały się jednak, że futbolowy spektakl zejdzie na drugi plan i na wierzch wypłyną wszystkie niezałatwione sprawy. Albo myślały, że wszystko przykryje pandemia.

Nie przykryła, każdy dzień dostarcza nowego paliwa do krytyki, brak VAR prowadzi do wypaczania wyników, a kolejne reprezentacje próbują wywrzeć na FIFA presję, by zareagowała na łamanie praw człowieka przez gospodarzy przyszłorocznego mundialu.

W lutym brytyjski „Guardian" opublikował raport, z którego wynika, że podczas budowy stadionów i infrastruktury na mistrzostwa przez dziesięć lat zginęło 6,5 tysiąca pracowników z Indii, Pakistanu, Nepalu, Bangladeszu i Sri Lanki.

Norweski klub Tromsoe IL wezwał do bojkotu turnieju, do protestu dołączyły kolejne drużyny i kibice. Pojawiły się apele, by w przypadku awansu Norwegia nie jechała na mundial. – Katar nie powinien otrzymać prawa organizacji imprezy, ale bojkot nie rozwiąże problemu – mówi jednak selekcjoner Staale Solbakken.

Przed meczami z Gibraltarem (zwycięstwo 3:0) i Turcją (porażka 0:3) Haaland i spółka wyszli na boisko w koszulkach z napisem: „Prawa człowieka. Na boisku i poza nim".

W ich ślady poszli Niemcy, stając przed wygranym 3:0 spotkaniem z Islandią do zdjęcia w strojach z napisem „Human Rights", i Holendrzy, którzy przed meczem z Łotwą (2:0) założyli T-shirty z deklaracją: „Futbol wspiera zmiany".

Jeden z liderów reprezentacji Niemiec Joshua Kimmich nie ma wątpliwości, że na bojkot jest za późno, trzeba było pomyśleć o tym kilka lat temu, ale zgadza się, że protesty powinny być kontynuowane. – Możemy wykorzystać naszą pozycję, by zwrócić uwagę na istotne problemy – zaznacza pomocnik Bayernu.

Głos zabrała także holenderska federacja. „Już w 2010 roku wyraziliśmy sprzeciw wobec przyznania mistrzostw Katarowi. Warunki, z jakimi mierzą się pracownicy, są okropne, ale organizacje praw człowieka podkreślają, że bojkot doprowadzi do utraty zarobków przez imigrantów i wstrzymania postępów w kraju. Lepszym rozwiązaniem będzie pojechanie do Kataru i wykorzystanie turnieju do wywarcia presji na władze, by nie zaprzestawały reform. Robimy to od pewnego czasu" – przekonują Holendrzy.

Na reakcję Katarczyków nie trzeba było długo czekać. „Od czasu rozpoczęcia budowy stadionów w 2014 roku doszło do trzech wypadków śmiertelnych przy pracy i 35 zgonów niezwiązanych z pracą. Zbadaliśmy każdy przypadek i wyciągnęliśmy wnioski, by uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości" – utrzymują gospodarze.

Organizując po raz pierwszy mundial na Bliskim Wschodzie, FIFA pozuje na postępową instytucję, ale niektóre jej decyzje temu przeczą. Oglądając mecze eliminacji w Europie, kibice zachodzą w głowę, dlaczego sędziów w trudnych do oceny sytuacjach nie mogą wesprzeć system VAR i technologia goal-line, obecne już we wszystkich poważnych rozgrywkach. Odpowiedź raczej nikogo nie usatysfakcjonuje: nie wszystkie stadiony są na to przygotowane, więc w ramach wyrównywania szans FIFA zabroniła korzystania z techniki także tam, gdzie jest to możliwe.

Trudno to wytłumaczyć Cristiano Ronaldo, któremu w doliczonym czasie sobotniego meczu z Serbią (2:2) nie uznano zdobytego gola, choć piłka przekroczyła wyraźnie linię bramkową. Na nic zdały się dyskusje z arbitrem, Portugalczyk został ukarany żółtą kartką, wściekły rzucił o murawę kapitańską opaską i nie czekając na ostatni gwizdek, poszedł do szatni.

„Czujemy, że krzywdzi się cały naród" – napisał w mediach społecznościowych gwiazdor Juventusu, a trener Fernando Santos zażądał wprowadzenia VAR w eliminacjach. – Sędzia przeprosił, mam za to do niego wielki szacunek. Ale to niedopuszczalne, by w tak ważnych rozgrywkach nie można było korzystać z powtórek wideo – denerwował się selekcjoner mistrzów Europy.

Początek eliminacji pokazał, że problem jest poważny. Błąd arbitra uratował Francję przed porażką z Ukrainą w Paryżu (1:1, spalony przy trafieniu Antoine'a Griezmanna), pretensje do sędziów zgłaszali Hiszpanie, którym nie udało się pokonać Grecji (1:1). Selekcjoner Polaków Paulo Sousa po meczu z Węgrami (3:3) stwierdził, że gdyby Felix Brych miał do dyspozycji VAR, kilka swoich decyzji zmieniłby na naszą korzyść.

Od dawna było wiadomo, że to nie będą zwykłe kwalifikacje, że ich tempo będzie wymagać od trenerów umiejętnego gospodarowania siłami zawodników, że dziesiątkować zespoły będą nie tylko kontuzje, ale też koronawirus i przymusowe kwarantanny, a przez restrykcje w podróżowaniu niektóre mecze trzeba będzie przenieść na neutralny teren.

Władze Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA) nie spodziewały się jednak, że futbolowy spektakl zejdzie na drugi plan i na wierzch wypłyną wszystkie niezałatwione sprawy. Albo myślały, że wszystko przykryje pandemia.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego