Jesienią, kiedy Lech grał w Lidze Europy, jego młodzi wychowankowie byli oklaskiwani, ale zdolnych sprzedano, a następcy albo nie są równie utalentowani, albo muszą poczekać na swój czas. Władze klubu nie robią jednak nerwowych ruchów i to dobrze o nich świadczy.
Jagiellonia wygrała siłą woli, pracując na zwycięstwo do końca i nie tracąc wiary, nawet kiedy w 51. minucie po drugiej żółtej kartce z boiska wyleciał Błażej Augustyn. W tym momencie Lech prowadził 2:1, a przegrał 2:3.
Rafał Grzyb zajął miejsce Bogdana Zająca, po którym w Białymstoku nie zostanie życzliwa pamięć. Smutne to, że pracę stracił pierwszy asystent Adama Nawałki. Dawny selekcjoner też nie pracuje, a innych jego współpracowników w wielkiej piłce nie widać.
Cracovia ostatni raz wygrała 12 grudnia. A potem w dziewięciu kolejnych meczach remisowała lub przegrywała. Piast nie dał jej szans. „Pasy" mają poważny problem. Mogą wprawdzie obronić Puchar Polski, ale wciąż muszą bronić się przed spadkiem. Porażki Podbeskidzia i Stali to jednak dla Cracovii dobre wiadomości.
Stal miała w Krakowie pecha. Prowadziła z Wisłą od 60. minuty i grała dobrze. Brown Forbes wyrównał, a na dwie minuty przed końcem sędzia Paweł Raczkowski przyznał gospodarzom rzut karny. Trzeba zrobić coś z przepisem o dotknięciu piłki ręką w polu karnym, bo w wielu sytuacjach interpretacja jest trudna. Piłka trafiła Marcina Flisa w rękę bez jego świadomości. Stal straciła gola z jedenastki, a kiedy rzuciła się do ataku, Wisła z kontry podwyższyła na 3:1.