Paulo Sousa: Nie boję się krytyki

Selekcjoner Paulo Sousa o tym, czy Robert Lewandowski będzie mógł zagrać z Anglią, roli Kamila Grosickiego i nowych twarzach w polskiej kadrze.

Aktualizacja: 17.03.2021 06:10 Publikacja: 16.03.2021 18:53

Paulo Sousa: Nie boję się krytyki

Foto: AFP

Jak duże jest ryzyko, że Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik nie zagrają w meczu z Anglikami?

Jesteśmy w kontakcie z klubami i UEFA. Liczę, że europejskie rządy zrozumieją wartość, jaką ma dziś futbol. Piłka karmi nas emocjami w niestabilnych, delikatnych czasach. Na pewno wszyscy zawodnicy będą z nami podczas dwóch pierwszych meczów i to dobre wieści. Mamy oczywiście plan awaryjny. Dotyczy on nie tylko napastników, bo przecież nie wiemy, jak będzie wyglądała sytuacja z kontuzjami oraz regeneracją u innych graczy. Nie planujemy powoływać kolejnych zawodników. Wykorzystamy tych, których mamy.

To, że Polska ma takiego napastnika jak Lewandowski, wpłynie na sposób budowania przez pana drużyny?

Możemy sobie z Robertem pomóc w osiągnięciu celów. Zawsze chcę, żeby mój zespół grał piłką, kontrolował sytuację na boisku i operował jak najbliżej pola karnego rywala. Musimy być jednocześnie zdezorganizowani, żeby dzięki mobilności szukać przestrzeni i kreować sytuacje, oraz zorganizowani w centrum gry, aby unikać kontrataków. Mamy w składzie świetnych napastników. To zobowiązuje. Jestem pewien, że w większości meczów będziemy silniejsi w grze z piłką i stworzymy wystarczająco dużo sytuacji, aby wygrać. Bardziej martwi mnie perspektywa spotkań, w których sytuacja będzie wyglądała inaczej. Umiejętność organizacji w obronie będzie kluczowa dla realizacji naszych celów. Lubię, kiedy moje drużyny grają w obronie agresywnie i ofensywnie. To największe wyzwanie.

Czy to prawda, że spotykał się już pan z kadrowiczami zdalnie i organizował coś na kształt warsztatów?

Tak, choć jeszcze nie ze wszystkimi. Wiadomo, że trudno przekazać piłkarzowi nową koncepcję, kiedy wciąż jest w klubie i koncentruje się na instrukcjach od swojego trenera. Chciałem im jednak coś dać, żeby później było nam łatwiej na zgrupowaniu.

Jakie ma pan wrażenia?

Poczułem, że w zawodnikach jest dużo patriotyzmu i miłości do Polski. Mają otwarte głowy, chcą przyjmować nowe pomysły. Czują, że mogą dać z siebie dużo więcej. Mam nadzieję, że z każdego z nich indywidualnie, jak i z całego zespołu będziemy mogli wyciągnąć maksimum.

Co można zrobić – taktycznie i mentalnie – podczas trzech dni zgrupowania przed meczem z Węgrami?

Pracujemy nad tym od dłuższego czasu. Prosiłem zawodników, aby przyjechali do Warszawy jak najszybciej, dzięki czemu będziemy mogli pomóc im w regeneracji. Chcę porozmawiać z każdym indywidualnie i przekazać im swoje oczekiwania. Na pewno dostosujemy intensywność oraz objętość treningów do zmęczenia piłkarzy. Podczas zajęć w pierwszej kolejności skupimy się na dwóch–trzech koncepcjach linii obronnej oraz gry przy wysokiej i niskiej defensywie. Później przejdziemy do strategii na pierwszy mecz oraz gry w ataku. A mentalnie? Sytuacja jest prosta. Chcemy wygrywać, więc musimy zaszczepić zawodnikom mentalność zwycięzców.

Dlaczego nie powołał pan Tomasza Kędziory, który u poprzedniego selekcjonera był podstawowym zawodnikiem?

Wszyscy gracze muszą być gotowi, żeby pomóc drużynie narodowej w konkretnych okolicznościach. Powołania, które wysłałem, dotyczą wyłącznie trzech najbliższych spotkań. Mamy na nie pomysły dla innych piłkarzy. Proszę o cierpliwość. Oglądając mecze, dostaniecie wszystkie odpowiedzi.

Skąd powołanie dla Kacpra Kozłowskiego?

Ludzie mówią, że to fenomen i ja się z nimi zgadzam. Niektórzy dodają: „ale za młody". Wcale tak nie myślę. Moim zdaniem może odegrać ważną rolę w naszej drużynie podczas mistrzostw świata, więc powinniśmy jak najszybciej umieścić go w grupie razem z Lewandowskim, Milikiem, Piotrem Zielińskim czy Grzegorzem Krychowiakiem. Ma potencjał. Po co czekać? Dajmy mu doświadczenie, niech poczuje rytm i intensywność gry oraz wzmocni się mentalnie, bo podczas meczów ligowych bywa nerwowy.

Czego oczekuje pan od Kamila Grosickiego?

Przeżywał ostatnio trudne momenty, ale widać, że powrót do kraju i perspektywa gry dla reprezentacji pomogły mu odzyskać entuzjazm. To jednak nie wystarczy. Kamil musi mieć w sobie poczucie odpowiedzialności i być z nami szczery w sprawie swojej obecnej formy.

Wierzy pan, że możemy zająć pierwsze miejsce w grupie?

Anglicy mają więcej opcji. Ich zawodnicy grają w czołowych klubach na najwyższym poziomie. Na pewno nie możemy jednak myśleć o bronieniu remisu i jednym punkcie. Musimy znaleźć sposób na posiadanie piłki i wykreowanie sytuacji. Mamy świetnych napastników, których trzeba karmić podaniami. Potrzebujemy odwagi i ambicji. Aby awansować na mundial, nie możemy skupiać się tylko na walce o drugie miejsce w grupie.

Czuje się pan komfortowo z rocznym kontraktem w sytuacji, kiedy za chwilę zmienią się władze związku?

Taką dostałem ofertę. Prezes Zbigniew Boniek szczerze zapowiedział, że nie będzie startował w kolejnych wyborach, więc sytuacja była jasna. Wiadomo, że jako trenerzy chcemy mieć jak najwięcej czasu, aby wpłynąć na zawodników tak, żeby zachowywali się na boisku zgodnie z naszymi oczekiwaniami. To wyzwanie, nie mam z nim problemu. Piłka nożna zawsze sprowadza się do wyników, zwłaszcza ta reprezentacyjna.

Jak bardzo różni się praca w klubie od tej w reprezentacji?

Po pierwsze inna jest moja zdolność do wpływania na piłkarzy, aby przyswajali idee trenera. Mamy konkretne narzędzia, aby wpływać zarówno na ich świadomość, jak i podświadomość. To przede wszystkim rozmowy oraz obrazy, z którymi możemy pracować. Zawsze najważniejsze są jednak doświadczenia, bo łączą te obrazy z emocjami. Dzięki nim proces przyswojenia koncepcji przebiega znacznie szybciej. Pracując z reprezentacją, brakuje na to wszystko czasu. Prowadzenie drużyny narodowej to nie projekt, tylko proces – bez początku i końca. Druga różnica polega na tym, że nie muszę przekonywać władz klubu do kupowania konkretnych zawodników. Wystarczy ich powołać!

Jest pan lepszym trenerem niż był piłkarzem?

Jako piłkarz na pewno wygrałem więcej i w roli trenera chcę te osiągnięcia wyrównać. Zawsze stawiam sobie cele wysokie, ale realistyczne. Jestem przekonany, że na poziomie wiary przekażę zespołowi moje ambicje. Zrobię swoje. Chcę też jednak podkreślić, że nie boję się krytyki. Umiem żyć z presją, bo jestem szczery i autentyczny. Inna kwestia to postawa mediów. Dziennikarze są pośrednikami, którzy przekazują informacje oraz opinie milionom ludzi. Ważne jest to, aby dzięki nim 38 milionów Polaków generowało pozytywną energię, która będzie popychała zawodników.

Jak pana żona zareagowała na propozycję pracy w Polsce?

Bardzo się ucieszyła. Mecze dają mi adrenalinę. Im więcej mam jej w pracy, tym spokojniejszy wracam później do domu.

Paulo Sousa udzielił wywiadu przedstawicielom dziesięciu polskich redakcji, w tym m.in. "Rzeczpospolitej".

Jak duże jest ryzyko, że Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik nie zagrają w meczu z Anglikami?

Jesteśmy w kontakcie z klubami i UEFA. Liczę, że europejskie rządy zrozumieją wartość, jaką ma dziś futbol. Piłka karmi nas emocjami w niestabilnych, delikatnych czasach. Na pewno wszyscy zawodnicy będą z nami podczas dwóch pierwszych meczów i to dobre wieści. Mamy oczywiście plan awaryjny. Dotyczy on nie tylko napastników, bo przecież nie wiemy, jak będzie wyglądała sytuacja z kontuzjami oraz regeneracją u innych graczy. Nie planujemy powoływać kolejnych zawodników. Wykorzystamy tych, których mamy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne