Pierwszy mecz na Anfield pozostawił spory niedosyt. Zamiast atrakcyjnego, ofensywnego futbolu dominowało wyrachowanie i wyczekiwanie na błędy rywala. Nikt nie chciał zaryzykować, obawiając się ewentualnych konsekwencji.
Cierpiał przede wszystkim Robert Lewandowski, pozbawiony podań i wsparcia kolegów. – Wiem, że przeciwnik będzie prawdopodobnie bardzo skupiony na mnie, więc będę musiał spróbować czegoś nowego – mówi przed rewanżem polski napastnik, który jest ostatnio w wyśmienitej formie. W dwóch marcowych meczach zdobył cztery gole i został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Bundesligi. – Tak dobrze jak teraz jeszcze w Bayernie nie grał – chwali go dyrektor klubu Hasan Salihamidzic.
Pora, by Lewandowski rozprawił się z krytycznymi opiniami, że w ważnych momentach nie bierze na siebie wystarczającej odpowiedzialności. W fazie pucharowej Ligi Mistrzów nie trafił już od 507 minut.
Zadanie będzie trudne, bo do składu zespołu z Anfield wraca dowódca obrony Virgil van Dijk, najdroższy i uznawany za jednego z najlepszych stoperów na świecie. – Nie możemy całkowicie się odkryć i zaatakować. Musimy dostosować się do gry Liverpoolu, znaleźć najmniejszą lukę i wykorzystać każdy ich błąd – przekonuje polski as.
Od początku roku nie opuścił ani minuty meczu, ostatnio miał więcej ćwiczeń indywidualnych, ale zapewnia, że nie potrzebuje zmiennika.