Zizou wrócił do domu

Zinedine Zidane został trenerem piłkarzy Realu Madryt. Kiedy drużyna się wali, potrzebny jej autorytet.

Publikacja: 12.03.2019 18:22

Zinedine Zidane jest wszędzie u siebie. Ale w Madrycie szczególnie

Zinedine Zidane jest wszędzie u siebie. Ale w Madrycie szczególnie

Foto: AFP

Najlepszy klub w historii futbolu przeżywa trudny okres. Real poniósł dwie porażki z Barceloną w ciągu czterech dni, i to na Santiago Bernabeu. Patron stadionu przewraca się w grobie, madridistas rwą włosy z głowy, bo do takich ciosów nie są przyzwyczajeni.

Jakby upokorzeń było mało, w Lidze Mistrzów Real przegrał z Ajaksem 1:4 i odpadł z rozgrywek już na poziomie 1/8 finału. Dla 13-krotnego zdobywcy Pucharu Mistrzów, jego obrońcy, jedynego klubu, który wygrywał LM trzy razy z rzędu (2016–2018) to despekt. Połowa Madrytu sprzyjająca Realowi nie przechodzi nad takimi wpadkami do porządku.

Prezes Florentino Perez musiał zareagować. Nikogo nie interesował fakt, że argentyński trener Santiago Solari wcale nie miał najgorszych wyników. Z 32 meczów, jakie prowadził od października 2018 r., wygrał 22, a tylko osiem przegrał. Ważny był jednak ciężar tych porażek. Solari jest istotną postacią w historii Realu. Spędził w nim sześć sezonów jako zawodnik, grał wspólnie z Zidane'em w linii pomocy, kiedy w roku 2002 Real wygrywał Ligę Mistrzów.

Wszyscy go w klubie lubili, a zawodnicy nawet po bolesnych porażkach i dzień przed jego zwolnieniem wyrażali nadzieję, że Solari pozostanie na stanowisku. Karim Benzema powiedział to oficjalnie. Jednak w porównaniu z Zidane'em Solari to postać mało znana. Potrzebny był ktoś, kto wstrząśnie szatnią pod każdym względem, a przy okazji uspokoi nerwowe nastroje kibiców.

Według części hiszpańskiej prasy jednym z pierwszych wyborów Pereza na miejsce Solariego był Jose Mourinho. Portugalczyk nie ma pracy, od kiedy w grudniu został zwolniony z Manchesteru Utd. Jednak ta propozycja nie spotkała się z aprobatą części kibiców i dziennikarzy, pamiętających, że Mourinho nie zdobył obiecywanego Pucharu Mistrzów (to wtedy cztery gole Realowi wbił Robert Lewandowski), a w dodatku jego kłótnie z sędziami bywały już irytujące. Piłkarze też go nie chcieli. Realu nie może prowadzić byle kto, więc Zinedine Zidane stał się w tej sytuacji jedynym kandydatem. – Jestem szczęśliwy, że wracam do domu – powiedział Zidane na pierwszej konferencji prasowej po nominacji.

Tyle że on nigdy tego domu nie opuszczał. Mieszka w Madrycie od 18 lat, tutaj jest cała jego rodzina, czterej synowie też grają w Realu. Hiszpański jest jego drugim językiem.

Zidane służył klubowi jako piłkarz (jego gol w finale Ligi Mistrzów z Leverkusen przeszedł do historii futbolu), uczył się trenerskiego fachu w Real Madryt Castilla (faktycznie RM II), przez trzy lata był dyrektorem sportowym klubu, został członkiem sztabu trenerskiego Carlo Ancelottiego.

Przy okazji jeździł po świecie jako przedstawiciel rozmaitych marek, od Adidasa i Christiana Diora po Danone, oraz ambasador dobrej woli ONZ. Kiedy w roku 2016 został trenerem pierwszej drużyny Realu (na miejsce Rafaela Beniteza), okazało się, że ma też niezwykłe talenty w tej dziedzinie.

Nawet w klubie tak potężnym jak Real nie wystarczy zatrudnienie gwiazd. Ich różnorodność, różnice interesów na boisku i poza nim sprawiają, że nie zawsze wypełniona klubowa kasa wystarczy do osiągnięcia sukcesów. Zidane poznał boisko z wysokości mistrza świata, mentalność piłkarzy, szatnię i gabinety prezesów. I umiał wyciągać wnioski – zbudował z tych tuzów drużynę, która wygrywała częściej niż wcześniej.

Od roku 2016 do 2018 Real prowadzony przez Zidane'a wygrał trzykrotnie Ligę Mistrzów, zdobył dwa tytuły klubowego mistrza świata, dwa razy Superpuchar Europy i raz mistrzostwo Hiszpanii. Wobec takich sukcesów miał prawo stracić motywację. Zidane miał charakter jako zawodnik (nawet w finale mistrzostw świata, brutalnie reagując na prowokację Marco Materazziego, postawił honor ponad rozumem i wynikiem), miał też jako trener. Uznając, że zdobył wszystko, rozstał się z Realem pięć dni po ubiegłorocznym finale Ligi Mistrzów, w którym Królewscy pokonali Liverpool 3:1.

Nie znam przypadku trenera, który sam rezygnuje z pracy w Realu, będącej marzeniem każdego trenera na świecie. Zidane odpoczywał przez niemal rok, wrócił i teraz wszyscy oczekują od niego wyników nie gorszych niż miał, mimo że Cristiano Ronaldo już w Realu nie gra. To nie będzie łatwe.

Najlepszy klub w historii futbolu przeżywa trudny okres. Real poniósł dwie porażki z Barceloną w ciągu czterech dni, i to na Santiago Bernabeu. Patron stadionu przewraca się w grobie, madridistas rwą włosy z głowy, bo do takich ciosów nie są przyzwyczajeni.

Jakby upokorzeń było mało, w Lidze Mistrzów Real przegrał z Ajaksem 1:4 i odpadł z rozgrywek już na poziomie 1/8 finału. Dla 13-krotnego zdobywcy Pucharu Mistrzów, jego obrońcy, jedynego klubu, który wygrywał LM trzy razy z rzędu (2016–2018) to despekt. Połowa Madrytu sprzyjająca Realowi nie przechodzi nad takimi wpadkami do porządku.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości
Piłka nożna
Ekstraklasa. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia blisko powrotu do elity
Piłka nożna
Hiszpańskie media po Real - Barcelona. "To wstyd dla świata futbolu"
Piłka nożna
El Clasico. Wygrana Realu i wielka kontrowersja, trudny wieczór Roberta Lewandowskiego