Najciekawszy i najważniejszy mecz weekendu odbył się w Poznaniu. Lech w imponującym stylu sprawił zimny prysznic liderowi ekstraklasy – Jagiellonii Białystok. Mimo iż gospodarze przegrywali 0:1, ostatecznie drużyna Nenada Bjelicy wygrała aż 5:1. Trzy gole padły po dośrodkowaniach z rzutów rożnych, co zdarza się niezwykle rzadko. Najpierw głową z poziomu niemal murawy trafił Emir Dilaver, później po dośrodkowaniu Kamil Jóźwiak zdołał przyjąć piłkę na klatkę piersiową, podbił kolanem, pozwolił jej opaść na stopę i huknął nie do obrony. Dzieła zniszczenia dopełnił Łukasz Trałka.
Lech u siebie jako jedyny w lidze nie przegrał jeszcze meczu, aż dziesięć razy zwyciężał i tylko trzy razy dzielił się punktami z gośćmi. Natomiast znacznie gorzej idzie Kolejorzowi na wyjazdach – tylko dwie wygrane. Wśród zespołów zajmujących aktualnie miejsca premiowane grą w grupie mistrzowskiej równie słaby bilans ma tylko Korona Kielce.
Wyciągnięta wtyczka
Przekonująca wygrana Lecha przyszła w odpowiednim momencie. Coraz głośniej bowiem mówiło się w Poznaniu, że cierpliwość do Nenada Bjelicy się powoli kończy.
Niemal na pewno w przyszły piątek, gdy trener reprezentacji Adam Nawałka wysyłać będzie powołania dla piłkarzy grających w ekstraklasie, na liście znajdzie się Przemysław Frankowski. Po przerwie zimowej ten były reprezentant młodzieżówki znalazł się w znakomitej formie. Wiosną strzelił już dwa gole – przeciwko Piastowi Gliwice i przeciwko Wiśle Kraków w poprzedniej kolejce. W spotkaniu z Lechem także miał doskonałą okazję, by wpisać się na listę strzelców, ale wybrał postawę koleżeńską i altruistyczną. Będąc oko w oko z bramkarzem Jasminem Buriciem, podał do Arvydasa Novikovasa, a Litwin z bliska wepchnął futbolówkę do pustej bramki. I gdy wydawało się, że Jagiellonia odniesie kolejne efektowne zwycięstwo na terenie rywala do tytułu, nagle jakby ktoś z zespołu z Podlasia wyciągnął wtyczkę z zasilaniem.
Oczywiście nawet ta sromotna porażka nie powinna wpłynąć na decyzje Nawałki. Frankowski niemal na pewno znajdzie się wśród zaproszonych ligowców także dlatego, że selekcjoner ma problemy z obsadą skrzydeł. Jakub Błaszczykowski wrócił co prawda do treningów po urazie pleców jakiego doznał jesienią, ale wciąż w tym roku nie zagrał w żadnym meczu. Bardzo możliwe, że Nawałka da także szansę defensywnemu pomocnikowi Jagiellonii – Tarasowi Romanczukowi, który Polakiem jest od dwóch tygodni.