Loew odchodzi. Ostatnia misja Jogiego

Joachim Loew przekonał Niemców, że mogą wygrywać w atrakcyjny sposób. Dał im mistrzostwo świata, ale po 15 latach przyszedł czas na zmiany.

Aktualizacja: 10.03.2021 19:25 Publikacja: 10.03.2021 19:04

Joachim Loew z reprezentacją Niemiec pożegna się po mistrzostwach Europy

Joachim Loew z reprezentacją Niemiec pożegna się po mistrzostwach Europy

Foto: AFP

Kiedy Loew przejmował kadrę z rąk Juergena Klinsmanna, Angela Merkel stawiała dopiero pierwsze kroki jako kanclerz Niemiec, do kin wchodziło oscarowe „Życie na podsłuchu", a listy przebojów podbijał francuski didżej Bob Sinclar.

Było lato 2006 roku. Kilka miesięcy wcześniej posadę w reprezentacji Urugwaju dostał Oscar Tabarez i to on jest dziś najdłużej pracującym selekcjonerem na świecie, choć od marca ubiegłego roku, ze względu na oszczędności spowodowane pandemią, robi to za darmo.

To jednak wyczyn Loewa zasługuje na większe uznanie. Utrzymanie się przez tyle lat na stanowisku w kraju, w którym każdy zna się na futbolu, sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą, musi budzić podziw.

Magiczne chwile

Prezes niemieckiej federacji (DFB) Fritz Keller twierdzi, że nikt wcześniej nie odcisnął tak dużego piętna na drużynie, a menedżer kadry Oliver Bierhoff podkreśla, że pod wodzą Jogiego (nikt nie mówi do niego Joachim) piłkarze odzyskali radość z gry i ogromnie się rozwinęli.

– Doświadczyliśmy wielkich triumfów i bolesnych porażek, ale przede wszystkim przeżyliśmy razem wiele wspaniałych, magicznych chwil – wspomina Loew. Zaczął od brązu na niemieckim mundialu w 2006 roku, gdy był jeszcze asystentem Klinsmanna, ale tak naprawdę odpowiadał już za taktykę i czuwał nad treningami. Potem było srebro na Euro 2008, brąz MŚ w RPA, półfinał na polsko-ukraińskim Euro i wreszcie wyczekiwany od 24 lat triumf na brazylijskim mundialu, poprzedzony upokorzeniem gospodarzy (7:1).

Loew zabrał się za odmładzanie kadry. Wygrany Puchar Konfederacji, czyli turniej będący próbą generalną przed mundialem, pozwalał patrzeć w przyszłość z nadzieją. Ale mistrzostwa w Rosji zakończyły się katastrofą – Niemcy pierwszy raz w historii nie wyszli z grupy, do domu wysłała ich Korea Południowa.

To był szok, lud domagał się głowy selekcjonera, wytykano mu błędy taktyczne i personalne, pisano o podziałach w szatni i braku lidera na miarę Philippa Lahma, Miroslava Klosego czy Bastiana Schweinsteigera.

Loew trwał jednak na stanowisku, kontynuował wymianę pokoleniową, pożegnał się m.in. z Mesutem Oezilem i Samim Khedirą, odstawił na boczny tor Thomasa Muellera, Matsa Hummelsa i Jerome'a Boatenga. Bez problemów awansował na Euro, ale po porażce 0:6 z Hiszpanią w Lidze Narodów wróciły pytania, czy nie czuje się już wypalony, a reprezentacji nie przydałby się człowiek, który znów byłby w stanie zainspirować ją do rzeczy wielkich. Tak jak niegdyś Loew.

Kremy i ubrania na miarę

Gdy przychodził do kadry, był powiewem świeżości. Wyglądał niczym model wyjęty z żurnala, w ubraniach skrojonych na miarę. Dbał o duszę i ciało, chodził na jogę, stosował kremy i zbywał śmiechem podejrzenia o homoseksualizm.

O futbolu mógł rozmawiać godzinami, eleganckim językiem – jak o dziełach sztuki. Pasja ta udzielała się zawodnikom. Nielicznym niepokornym (m.in. Michaelowi Ballackowi) wskazywał drzwi. Nigdy nie był wielkim piłkarzem, w Bundeslidze rozegrał 52 mecze jako napastnik VfB Stuttgart, Eintrachtu Frankfurt oraz Karlsruhe, ale autorytetu i posłuchu w szatni mu nie brakowało.

Sam przeszedł surowe wychowanie. Pochodzi z południowego Schwarzwaldu, w domu nigdy się nie przelewało. Miał zostać handlowcem, ale zakochał się w futbolu. Po niezbyt imponującej karierze zajął się trenowaniem. Ze Stuttgartem zdobył Puchar Niemiec, z Tirolem Innsbruck mistrzostwo Austrii. Pracował też w Turcji i Szwajcarii. Ale to spotkanie z Klinsmannem odmieniło jego życie. Wspólnie wylewali fundamenty pod reprezentację multi-kulti, w której potomkowie imigrantów z Polski (Klose, Lukas Podolski) mogą rozumieć się bez słów z dziećmi przybyszów z Turcji (Mesut Oezil, Ilkay Guendogan) czy Ghany (Boateng). Ich drużynę stawiano jako wzór międzynarodowej współpracy na boisku.

Z czasem jednak wszystko to, co wyróżniało Loewa, zaczęło drażnić opinię publiczną, a selekcjoner musiał wysłuchiwać, że jest zbyt mało niemiecki. Podobnie jak jego kadra. Kibice mieli dość pięknych porażek, domagali się powrotu brzydkich zwycięstw.

Loew już nie był ikoną stylu, tylko facetem, któremu zapominając o obecności kamer, zdarzają się niekontrolowane zachowania (palec w nosie, ręka w spodniach). Trudno oprzeć się wrażeniu, że z każdym miesiącem stawał się coraz bardziej opuszczony i samotny. Może przeczuwał, że z tego zespołu nie jest już w stanie wykrzesać więcej i zrobił ruch wyprzedzający, prosząc o wcześniejsze rozwiązanie kontraktu (miał obowiązywać do mundialu w Katarze).

Przed nim ostatnia misja: mistrzostwa Europy. Niemcy trafili do grupy śmierci. Zagrają z broniącymi tytułu Portugalczykami, mistrzami świata Francuzami oraz nieprzewidywalnymi Węgrami. Granica między sukcesem a porażką jest bardzo cienka.

Kiedy Loew przejmował kadrę z rąk Juergena Klinsmanna, Angela Merkel stawiała dopiero pierwsze kroki jako kanclerz Niemiec, do kin wchodziło oscarowe „Życie na podsłuchu", a listy przebojów podbijał francuski didżej Bob Sinclar.

Było lato 2006 roku. Kilka miesięcy wcześniej posadę w reprezentacji Urugwaju dostał Oscar Tabarez i to on jest dziś najdłużej pracującym selekcjonerem na świecie, choć od marca ubiegłego roku, ze względu na oszczędności spowodowane pandemią, robi to za darmo.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego