Kolejny test mocy petrodolarów

Czy Liverpool jako drugi zespół w historii obroni tytuł? We wtorek pierwsze mecze fazy pucharowej, czyli 1/8 finału.

Aktualizacja: 16.02.2020 20:02 Publikacja: 16.02.2020 19:09

Mohamed Salah i Juergen Klopp – to na nich wiosną skierowane będą oczy wszystkich kibiców

Mohamed Salah i Juergen Klopp – to na nich wiosną skierowane będą oczy wszystkich kibiców

Foto: AFP

– Jest tylko jedna drużyna, która może zagrozić Liverpoolowi – twierdzi Dietmar Hamann. – Tą drużyną jest Bayern.

Były pomocnik obu klubów uważa, że mistrzowie Niemiec zrobili duży postęp, odkąd w ubiegłym sezonie zostali wyeliminowani przez Anglików już w 1/8 finału. Początek roku rzeczywiście może napawać kibiców z Monachium optymizmem. Bayern wygrał siedem z ośmiu ostatnich meczów w Bundeslidze, strzelając w nich aż 27 goli. Ale faworytem bukmacherów jest nadal Manchester City.

Arabska rewolucja

Wysokich notowań drużyny Pepa Guardioli nie zmienia nawet fakt, że na jej drodze stanie Real. Dodatkową motywacją może być kara UEFA za złamanie zasad Finansowego Fair Play. Po wykluczeniu klubu z europejskich pucharów na dwa kolejne sezony triumf w Champions League nabiera nowego znaczenia. Jeśli odwołanie do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu nie przyniesie rezultatu, a piłkarzom znów powinie się noga na boisku, możemy być świadkami arabskiej rewolucji.

Nietrudno sobie wyobrazić, że szejkowie z Abu Zabi stracą cierpliwość, spakują walizki wypchane pieniędzmi i przeniosą interes w inne miejsce. Jeszcze łatwiej w sytuacji, gdy szatnię opuszczają po kolei wszystkie gwiazdy, których kontrakty mają być renegocjowane, a pensje zmniejszone.

Od kilku lat właściciele City się przekonują, że pompowanie w klub petrodolarów to za mało, by zbudować futbolową potęgę, która będzie rozdawać karty nie tylko w Anglii. W Manchesterze niby niczego nie brakuje, są świetni zawodnicy i ceniony trener, a i tak od 2016 r. barierą nie do przeskoczenia pozostaje ćwierćfinał. Guardiola miał być gwarancją sukcesu, wprowadzić zespół w nowy wymiar, ale po nieudanych próbach w Bayernie i ponad trzech latach pracy na Etihad rozumie doskonale, że projekty wyglądające ładnie na papierze w rzeczywistości nie są tak proste do zrealizowania.

– Ludzie uważają, że jeżeli nazywasz się Guardiola lub Klopp, musisz co roku wygrywać wszystko. To niemożliwe. Zdobywam trofea, bo mam wybitnych piłkarzy. Jestem dobrym trenerem, ale nie najlepszym. Nie czułem się takim, nawet gdy w Lidze Mistrzów triumfowałem dwukrotnie z Barceloną – mówi Hiszpan. I zdaje sobie sprawę, że brak awansu do następnej rundy może kosztować go posadę. Długo bezrobotny by nie został. Chce go m.in. Juventus.

Neymar się bawi

Co czuje Guardiola, wie doskonale Thomas Tuchel. Oczekiwania w Paryżu są równie duże jak w Manchesterze. Niemiec podobno dostał ultimatum: albo PSG zaznaczy swoją obecność na europejskich salonach, albo zostanie zwolniony.

Mistrzowie Francji wylosowali Borussię z niesamowitym Erlingiem Haalandem. 19-letni Norweg w fazie grupowej uzbierał aż osiem bramek (więcej – dziesięć – ma tylko Robert Lewandowski), mimo że nie grał jeszcze w Dortmundzie, tylko w dużo słabszym Red Bull Salzburg. Jego pojedynki z Kylianem Mbappe (pięć goli) powinny być ozdobą dwumeczu. O ile napastnik PSG nie będzie strzelał fochów.

Francuz popadł w konflikt z trenerem, nie kryje niezadowolenia, gdy ten zdejmuje go z boiska. Jakby tego było mało, Tuchel ma też napięte relacje z drugą ze swoich gwiazd – Neymarem. W tym przypadku chodzi jednak nie o ambicje sportowe, a o dobrą zabawę, która dla Neymara bywa istotniejsza niż mecze. Przed jednym z nich, na początku lutego, Brazylijczyk zorganizował swoje urodziny. Sam był usprawiedliwiony, leczył stłuczone żebro, ale problem w tym, że na imprezę do ekskluzywnej restauracji zaprosił cały zespół.

Neymar ma wrócić na pierwsze spotkanie z Borussią, ale nikogo nie zdziwi, jeśli nie będzie zdolny do występu w rewanżu. Dokładnie 11 marca urodziny obchodzi jego siostra. Rodzina jest najważniejsza, więc snajper PSG zgłasza wtedy zwykle uraz lub stara się złapać kartkę, która wyeliminuje go z gry i pozwoli z czystym sumieniem polecieć do ojczyzny.

– W Manchesterze szefem jest Guardiola, w Paryżu rządzić musi Neymar – przyznaje były trener mistrzów Francji Unai Emery. To on ściągnął Brazylijczyka do drużyny. Luis Fernandez, który w przeszłości dwukrotnie prowadził PSG, mówi wprost: Tuchel to najgorszy trener od czasu przejęcia klubu przez sponsorów z Kataru, a blizny, które przed rokiem zostawiła porażka w 1/8 finału z Manchesterem United, zagoić może tylko awans do finału.

Trenerów, którzy rozliczani będą z tego, co osiągną w Champions League, jest zresztą więcej. Zinedine Zidane wezwany na pomoc przez Real, Jose Mourinho pragnący udowodnić w Tottenhamie, że jego umiejętności nie przeminęły z wiatrem, Quique Setien, który tak ogromnej presji jak w Barcelonie nie był dotąd poddawany. Wreszcie Maurizio Sarri, który musi się zmierzyć z pewnego rodzaju fatum, bo jak inaczej nazwać pięć przegranych finałów przez Juventus od 1996.

Samotność w Turynie

Ale w Turynie wiara, że uda się akurat jemu, z każdym tygodniem słabnie. Prasa pisze, że Sarri jest coraz bardziej samotny, a miejsce w czołówce Serie A zawdzięcza Cristiano Ronaldo. Portugalczyk strzelił już 20 goli (w całym zeszłym sezonie 21). Niedawno skończył 35 lat. – Myślałem, że w tym wieku będę łowił ryby na Maderze – wyznał w jednym z wywiadów. Zamiast siedzieć nad wodą z wędką, poluje jednak na kolejnych rywali.

Na Ronaldo i spółkę nie chciałby wpaść Juergen Klopp. – Byli moim faworytem już przed sezonem. W życiu nie widziałem tak szerokiej i silnej kadry. Ale nie oglądam na tyle często włoskiej piłki, by pojąć, jak to możliwe, że nie przewodzą Serie A z dziesięcioma punktami przewagi nad konkurencją – zaznacza trener Liverpoolu.

Już we wtorek Klopp wróci na stadion Wanda Metropolitano. To tam w czerwcu świętował z Liverpoolem swój pierwszy triumf w Lidze Mistrzów. Tym razem jego piłkarze będą musieli poradzić sobie z Atletico Madryt i jego żywiołowo reagującymi kibicami.

Wśród kibiców Liverpoolu w ubiegłym sezonie nie brak było takich, którzy nad zdobycie trofeum przedkładali wygranie Premier League. To się nie udało i teraz Klopp zbudował bezlitosną maszynę, która na krajowym podwórku nie poniosła jeszcze porażki. W weekend odniosła 17. zwycięstwo z rzędu i wyczekiwane od 30 lat mistrzostwo Anglii jest już pewne (przewaga nad City wynosi 25 punktów!). Całą uwagę można więc skupić na biciu rekordów (najszybciej zdobyty tytuł, najwięcej punktów itd.) i wszystkie siły rzucić na Champions League.

Polskie emocje

Będzie ich tej zimy (i miejmy nadzieję wiosny) całkiem sporo. Szkoda tylko, że mimo tak rozciągniętej w czasie 1/8 finału (od połowy lutego do połowy marca) najważniejsze z naszego punktu widzenia mecze skumulowały się w jednym wieczorze. Mowa o spotkaniach Chelsea z Bayernem i Napoli z Barceloną.

Nieczęsto widzi się dwóch Polaków wychodzących na Camp Nou. Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński po losowaniu zostali skazani na porażkę. Napoli w grupie z Liverpoolem nie przegrało jednak meczu, a we Włoszech jest obecnie najbardziej nieprzewidywalną drużyną. Potrafi pokonać Juventus, by dwa tygodnie później nie poradzić sobie z Lecce.

Spotkania z Barcą mogą być dla Polaków świetnym oknem wystawowym i kartą przetargową w negocjacjach. Wciąż nie przedłużyli kontraktów, jeśli nie zrobią tego w tym roku, w przyszłym będą mogli odejść z Napoli za darmo.

W 2018 r. mogli trafić do Chelsea. Podobno chciał ich tam ze sobą zabrać trener Sarri. Swego czasu londyński klub interesował się także Robertem Lewandowskim. – On od dwóch–trzech lat jest jednym z najlepszych snajperów – przekonuje mistrz świata z 1974 r. Paul Breitner, dodając, że pierwsza jedenastka Bayernu nie jest nawet o 0,1 proc. gorsza od tej, którymi dysponują Liverpool i Manchester City. – Decyduje forma dnia. Jeśli dajesz z siebie 80 proc., jak Bayern w poprzednich sezonach, odpadasz. Jeśli wznosisz się na wyżyny, wygrywasz Champions League – uważa Breitner. To zdanie odnosi się i do Bayernu, i do Lewandowskiego. W ostatnich latach zarówno zespół, jak i jego as w fazie pucharowej nie prezentowali pełnej klasy i dlatego Monachium czeka na triumf już siedem lat.

Lewandowski znów trafia, Piszczek jak talizman, Piątek nadal bez bramki

Po podaniu Thomasa Muellera polski as silnym strzałem zmieścił piłkę pod poprzeczką i powiększył do trzech goli (23) przewagę w klasyfikacji strzelców nad Timo Wernerem z RB Lipsk. Młody Niemiec w spotkaniu z Werderem nie trafił, ale nie przeszkodziło to drużynie Red Bulla wygrać 3:0. Kto wie, czy to nie wysokie zwycięstwa głównych konkurentów do mistrzostwa podziałały na Bawarczyków jak płachta na byka. Już po 12 minutach prowadzili 3:0, później zwolnili tempo, skończyło się na 4:1.

Czająca się za ich plecami Borussia Dortmund rozbiła 4:0 Eintracht Frankfurt. Pierwszą bramkę w sezonie – uderzeniem z linii pola karnego tuż przy słupku – zdobył Łukasz Piszczek. – Po dwóch porażkach z rzędu zareagowaliśmy tak, jak powinniśmy. Nie pozwoliliśmy rywalom na wiele – cieszył się polski obrońca.

Niemiecka prasa uważa, że tym występem włączył się do gry o nowy kontrakt, choć jeszcze kilka tygodni temu „Bild" napisał, że klub nie zamierza przedłużać z nim obowiązującej do czerwca umowy. Warto się zastanowić, czy go nie zatrzymać. Piszczek jest niczym talizman. Borussia nie przegrała żadnego z 18 meczów, które kończył z golem.

Idealnej okazji na pierwszą bramkę w Bundeslidze nie wykorzystał Krzysztof Piątek. Hertha – już bez trenera Juergena Klinsmanna – pojechała do Paderborn na spotkanie z najsłabszym zespołem ligi, wygrała 2:1 i uciekła znad strefy spadkowej. Polak starał się, walczył, ale na osłodę pozostał mu udział przy zwycięskim golu. Jego współpraca z debiutującym w drużynie z Berlina Brazylijczykiem Matheusem Cunhą wygląda jednak obiecująco.

—t.w.

Zima z Ligą Mistrzów

18 lutego (rewanże 11 marca)

Atletico Madryt – Liverpool (Polsat Sport Premium 1, sędziuje Szymon Marciniak)

Borussia Dortmund – Paris Saint-Germain (Polsat Sport Premium 2)

19 lutego (rewanże 10 marca)

Tottenham – RB Lipsk (TVP 1, Polsat Sport Premium 1)

Atalanta – Valencia (Polsat Sport Premium 2)

25 lutego (rewanże 18 marca)

Chelsea – Bayern (Polsat Sport Premium 1)

Napoli – Barcelona

(Polsat Sport Premium 2)

>26 lutego (rewanże 17 marca)

Real Madryt – Manchester City (TVP 1, Polsat Sport Premium 1)

Olympique Lyon – Juventus (Polsat Sport Premium 2) ?

Wszystkie mecze o 20.45

– Jest tylko jedna drużyna, która może zagrozić Liverpoolowi – twierdzi Dietmar Hamann. – Tą drużyną jest Bayern.

Były pomocnik obu klubów uważa, że mistrzowie Niemiec zrobili duży postęp, odkąd w ubiegłym sezonie zostali wyeliminowani przez Anglików już w 1/8 finału. Początek roku rzeczywiście może napawać kibiców z Monachium optymizmem. Bayern wygrał siedem z ośmiu ostatnich meczów w Bundeslidze, strzelając w nich aż 27 goli. Ale faworytem bukmacherów jest nadal Manchester City.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami
Piłka nożna
Legenda brazylijskiego futbolu wraca do gry. 58-latek będzie znów strzelał gole?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Czy Robert Lewandowski powinien czuć się winnym porażki z PSG?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG. "Robert Lewandowski bardzo pomógł PSG"