Szczepłek: Kary koń na białym śniegu

Gdańsk od ponad 30 lat czeka na sukces Lechii. Wiele wskazuje, że w tym roku może się doczekać.

Publikacja: 06.02.2019 19:40

Szczepłek: Kary koń na białym śniegu

Foto: Fotorzepa/Andrzej Bogacz

Lech Kulwicki, legendarny środkowy obrońca Lechii i zdobywca Pucharu Polski w roku 1983, wrzucił na Facebooka film pokazujący cudownego karego konia, który na białym śniegu biegnie, wierzga, rozwiewa w galopie grzywę i ogon, słowem – prezentuje się fantastycznie. „Tak wiosną będzie wyglądała Lechia, a skończy się to tytułem mistrza Polski" – napisał Kulwicki.

Dodał również, że Lechia „czarnym koniem" już nie jest, bo przecież prowadzi w tabeli z przewagą trzech punktów nad Legią. To jest niewątpliwie argument, ale trzy punkty to tylko jeden mecz. Już w niedawnych czasach Piotra Nowaka Lechia prowadziła wiosną w tabeli i cały Gdańsk był przekonany, że biało-zieloni osiągną metę jako pierwsi.

Tak się nie stało, Lechia jeszcze nigdy nie zdobyła tytułu mistrza, a Lech Kulwicki jest przedstawicielem pokolenia, które wygrywało jako ostatnie. Kiedy lechiści zdobyli w Piotrkowie Trybunalskim Puchar Polski, byli traktowani w całym kraju jako klub Solidarności. Wracali do Gdańska jak bohaterowie, bo to działo się tuż po zniesieniu stanu wojennego.

Od tamtej pory minęło 36 lat, a Lechia wciąż czeka. Można odnieść wrażenie, że tym razem, nie tylko matematycznie jest bliżej tytułu niż kiedykolwiek wcześniej. Jako jedyny klub z czołówki nie zmieniła zimą składu (nie brakuje głosów, że ta powściągliwość została wymuszona przez brak pieniędzy i zaległości finansowe wobec piłkarzy). Oddanie Sławomira Peszki (do Wisły Kraków) i Ariela Borysiuka (do Wisły Płock) to pozbycie się balastów. Oni już jesienią praktycznie nie grali. Natomiast problemem może stać się druga poważna kontuzja Rafała Wolskiego.

To, co w tym klubie nowe, to stabilizacja, wymuszona lub nie. Do niedawna Lechia jak opętana kupowała i sprzedawała zawodników oraz zmieniała trenerów. Teraz tego nie ma, a Piotr Stokowiec jest jednym z najlepszych trenerów w Polsce. Pracuje w Gdańsku już rok, co jak na tamtejsze (ale i krajowe) standardy jest nietypowe. Średnia pracy trenera w lidze to kilka miesięcy. W tym sezonie zmian było na szczęście mniej.

O tym, że warto wytrzymać presję nawet po serii nieudanych meczów, świadczy przypadek Cracovii. Długo zajmowała miejsce na końcu tabeli, a mimo to właściciel Janusz Filipiak był cierpliwy. Michał Probierz mógł pracować normalnie. Być może zadecydowały względy praktyczne, bo trener wynegocjował wysoki kontrakt i zwolnienie go, wypłacenie odszkodowania oraz zatrudnienie następcy byłoby zbyt kosztowne. Jeśli nawet, to klub na tym zyskał. Dziś Cracovia jest w środku tabeli, z szansami na górną ósemkę.

Stratą dla ekstraklasy jest odejście kilku zawodników, z reprezentantami Polski włącznie. Nie zobaczymy wiosną Michała Pazdana (z Legii do Ankaragucu), Przemysława Frankowskiego (Jagiellonia – Chicago Fire), Damiana Szymańskiego (Wisła Płock – Achmat Grozny), Karola Świderskiego (Jagiellonia – PAOK Saloniki), Adama Matuszczyka (Zagłębie Lubin – Uerdingen).

Dopóki po decyzji PZPN (zniesienie limitu dla cudzoziemców spoza UE) od następnego sezonu nie zaleje nas fala nieznanych graczy, szanse wciąż mają młodzi Polacy. Jeden młodzieżowiec w drużynie ma grać nawet obowiązkowo (to kolejny nowy pomysł PZPN).

Dla Szymona Żurkowskiego (Górnik), Filipa Jagiełły (Lubin) i Sebastiana Walukiewicza (Pogoń) to będą ostatnie tygodnie gry w kraju. Już podpisali umowy z klubami włoskimi. Oby im się udało, ale dla młodych graczy liga polska wciąż jest dobrym miejscem do nauki. Lepiej tu zostać i najpierw osiągnąć sukces wśród swoich, bo nie każdy jest Krzysztofem Piątkiem. Niestety, obawiam się, że wiecej piłkarzy-emigrantów się rozczaruje i wróci do domu w poczuciu klęski, niż błyśnie w obcych krajach.

Lech Kulwicki, legendarny środkowy obrońca Lechii i zdobywca Pucharu Polski w roku 1983, wrzucił na Facebooka film pokazujący cudownego karego konia, który na białym śniegu biegnie, wierzga, rozwiewa w galopie grzywę i ogon, słowem – prezentuje się fantastycznie. „Tak wiosną będzie wyglądała Lechia, a skończy się to tytułem mistrza Polski" – napisał Kulwicki.

Dodał również, że Lechia „czarnym koniem" już nie jest, bo przecież prowadzi w tabeli z przewagą trzech punktów nad Legią. To jest niewątpliwie argument, ale trzy punkty to tylko jeden mecz. Już w niedawnych czasach Piotra Nowaka Lechia prowadziła wiosną w tabeli i cały Gdańsk był przekonany, że biało-zieloni osiągną metę jako pierwsi.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego