Euro 2020. Od soboty czas na poważną grę

Już w jednej ósmej finału będą dwa hity. Anglia zmierzy się z Niemcami na Wembley, a Belgia z Portugalią w Sewilli.

Aktualizacja: 26.06.2021 18:10 Publikacja: 24.06.2021 18:35

Trenerów Belgów Roberto Martinez i Romelu Lukaku

Trenerów Belgów Roberto Martinez i Romelu Lukaku

Foto: PAP/ EPA/Anatoly Maltsev / POOL

Odkąd UEFA otworzyła drzwi do mistrzostw dla połowy Europy, faza grupowa stała się tylko przedłużeniem eliminacji. Prawdziwe emocje zaczynają się dopiero teraz. Tym bardziej że w jednej ósmej finału zameldowały się wszystkie najlepsze drużyny.

Drabinka ułożyła się tak, że w jednej części są broniący tytułu Portugalczycy, medaliści ostatniego mundialu Francuzi, Chorwaci i Belgowie oraz wymieniani wśród faworytów Włosi, jest również dawna potęga – Hiszpania.

W drugiej połówce wielkie zespoły są tylko trzy: Holandia, Anglia i Niemcy. Można więc oczekiwać niespodzianek – jak na poprzednim Euro we Francji, gdy teoretycznie łatwiejszą ścieżkę wykorzystała Walia, awansując do półfinału.

Wszystko przeciw Walii

Walijczycy marzą o powtórce, to oni rozpoczną w sobotę rundę pucharową meczem z Danią w Amsterdamie.

– Mamy dobrych zawodników, ale zwykle jesteśmy niedoceniani. Myślę, że w sobotę 99 proc. widzów będzie wspierać naszych rywali – mówi obrońca Swansea Connor Roberts, sugerując, że historia, jaką piszą duńscy piłkarze i ich kibice, przysporzyła im wielu sympatyków w całej Europie.

Duńczycy grali dla Christiana Eriksena, niesieni dopingiem stadionu w Kopenhadze. I choć teraz przenoszą się do Amsterdamu, wygląda na to, że trybuny wciąż będą po ich stronie. Przez covidowe restrykcje żaden kibic z Wielkiej Brytanii nie będzie mógł wjechać do Holandii. Dania też nie znajduje się na liście bezpiecznych krajów, ale mieszkańców Unii Europejskiej i strefy Schengen obowiązywać ma w najgorszym przypadku kwarantanna.

Rozprzestrzeniający się szybko na Wyspach Brytyjskich nowy wariant koronawirusa sprawił, że premier Włoch Mario Draghi zaczął się domagać, by odebrano Anglikom finał.

UEFA nie dość, że nie potraktowała tej propozycji poważnie, to jakby na przekór otworzyła jeszcze szerzej bramy Wembley, zwiększając limit kibiców. Trzy ostatnie mecze Euro będzie mogło obejrzeć tam 60 tys. osób. Ale sobotnie spotkanie Włochy–Austria zobaczy jeszcze tylko 22,5 tys. widzów.

Anglicy powinni się cieszyć, że w pandemicznej rzeczywistości prawie wszystkie mecze rozgrywają w Londynie. Zagraniczna podróż (do Rzymu) czeka ich tylko na ćwierćfinał. Ale najpierw muszą pokonać Niemców.

Ten futbolowy klasyk odbędzie się we wtorek, choć niewiele brakowało, by w ogóle do niego nie doszło. Niemcy jeszcze kilka minut przed końcem spotkania w Monachium przegrywali z Węgrami, ale zdołali uniknąć katastrofy na drugim z rzędu dużym turnieju. Tlen podał im strzelec wyrównującej bramki Leon Goretzka. – Odetchnęliśmy z ulgą – przyznał kapitan Manuel Neuer.

Największą ulgę poczuł chyba trener Joachim Loew. Mógł odejść w niesławie, a dostał szansę na godne pożegnanie z reprezentacją, na jakie zasłużył, prowadząc ją do medali na wszystkich mistrzostwach, prócz mundialu w Rosji.

Brytyjska prasa zauważa, że mecz z Niemcami będzie również szczególny dla selekcjonera Anglików Garetha Southgate’a. Po półfinale Euro 1996, w którym nie wykorzystał decydującego rzutu karnego, stał się synonimem porażki, zrobiono z niego nieudacznika. Ćwierć wieku później, na tym samym Wembley, będzie mógł się rozprawić z demonami przeszłości.

Pół wieku bez zwycięstwa

Na wielkich turniejach Anglicy z żadnym przeciwnikiem nie mierzyli się tak często (osiem razy), jak z Niemcami. I żadnego nie obawiają się tak bardzo. Od ich ostatniego zwycięstwa w fazie pucharowej minęło już 55 lat (wygrany finał mundialu 1966).

Niedzielne spotkanie Belgii z Portugalią nie ma takiego ciężaru gatunkowego, ale kto wie, czy pojedynki Kevina De Bruyne i Romelu Lukaku z Cristiano Ronaldo i Bruno Fernandesem nie okażą się największą atrakcją tej rundy.

Ronaldo już jest najlepszym strzelcem w historii mistrzostw Europy (14 goli), wyprzedził Michela Platiniego, ale nie ma dość. Pięć lat temu w finale doznał kontuzji i poza boiskiem przeżywał męki, że nie może pomóc kolegom. Teraz niesie drużynę na własnych plecach, a Portugalczycy wydają się mieć jeszcze lepszą ekipę.

Belgowie, mimo podium na mundialu w Rosji, wciąż są nienasyceni. W Sewilli szykuje się więc duże widowisko.

Odkąd UEFA otworzyła drzwi do mistrzostw dla połowy Europy, faza grupowa stała się tylko przedłużeniem eliminacji. Prawdziwe emocje zaczynają się dopiero teraz. Tym bardziej że w jednej ósmej finału zameldowały się wszystkie najlepsze drużyny.

Drabinka ułożyła się tak, że w jednej części są broniący tytułu Portugalczycy, medaliści ostatniego mundialu Francuzi, Chorwaci i Belgowie oraz wymieniani wśród faworytów Włosi, jest również dawna potęga – Hiszpania.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Euro 2024. Wiemy, gdzie i kiedy reprezentacja Polski zagra przed turniejem
Piłka nożna
Piłkarskie klasyki w Wielkanoc: City-Arsenal, Bayern-Borussia i OM-PSG
Piłka nożna
Gruzja jedzie na Euro 2024. Ten awans to nie przypadek
PIŁKA NOŻNA
Michał Probierz dla „Rzeczpospolitej”. Jak reprezentacja Polski zagra na Euro 2024
Piłka nożna
Bilety na mecze Polski na Euro 2024 szybko wyprzedane. Kibice rozczarowani