Belgowie, brązowi medaliści ostatniego mundialu, niespodziewanie mieli wiele problemów ze sforsowaniem greckiej obrony - zauważa Onet.
W meczu z Grecją selekcjoner Belgii Roberto Martinez wystawił skład zbliżony do najsilniejszego.
Mecz zaczął się dla Belgów dobrze - w 20. minucie Thorgan Hazard wyprowadził "Czerwone Diabły" na prowadzenie.
Potem jednak Belgowie nie potrafili przełożyć swojej przewagi na kolejne bramki - grali powoli i bez fantazji.
Tymczasem Grecy nie zamierzali poddawać się bez walki i w 66. minucie doprowadzili do wyrównania za sprawą Georgiosa Tzavellasa.