W ostatniej kolejce ligi hiszpańskiej oczy kibiców były zwrócone na dwa spotkania: Realu Madryt z Villareal oraz Realu Valladolid z Atletico Madryt. W lepszej sytuacji byli piłkarze Atletico, którym do mistrzostwa kraju wystarczyłby remis. W przypadku porażki musieliby liczyć na potknięcie się Królewskich.

Zaczęło się bardzo ciekawie, bowiem obie drużyny walczące o tron przegrywały 0:1. Bardziej absurdalne było to w przypadku Colchoneros, którzy mierzyli się z najsłabszą drużyną w tabeli. Rywale Los Blancos z kolei walczyli o Ligę Europy.

Warto zaznaczyć, że emocje na obu stadionach rozkładały się niemal równocześnie. W okolicach 55. minuty Real był bliski wyrównania, ale sędzia po dłuższej analizie VAR odgwizdał spalonego i anulował bramkę Karima Benzemy. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później na Estadio Jose Zorrilla w Valladolid Angel Correa strzelił gola na 1:1. W tym momencie wszystko wydawało się przesądzone - relacjonuje Onet. W 67. minucie Luis Suarez podwyższył prowadzenie, pieczętując tym samym mistrzostwo Hiszpanii. Przez ten czas w Madrycie wynik spotkania Real - Villareal zmienił się w ostatnich minutach. Koniec końców podopieczni Zinedine'a Zidane'a zwyciężyli 2:1, lecz przez triumf Atletico muszą zadowolić się jedynie wicemistrzostwem. Real Valladolid - Atletico Madryt 1:2 (1:0)