Niezależnie od tego, które drużyny przyjadą 26 maja do Polski, kibice (od 15 maja trybuny będą mogły się wypełnić w 25 proc.) będą mieli szansę obejrzeć interesujące widowisko. W wyścigu o trofeum pozostały same uznane marki.
Manchester to triumfator rozgrywek z 2017 roku, Arsenal - finalista sprzed dwóch lat. Puchar londyńczykom zgarnęła wówczas sprzed nosa sąsiadka - Chelsea.
Do angielskiego finału może dojść także teraz, choć plany rywalom chcą pokrzyżować Roma i Villarreal. Pierwsi liczą m.in. na Edina Dzeko, wielkim atutem drugich jest trener Unai Emery. Bask trzykrotnie prowadził do zwycięstwa Sevillę (2014-2016), a w 2019 roku awansował do finału z Arsenalem.
Kilka miesięcy później został zwolniony z Londynu, ale meczu z Arsenalem nie traktuje jako okazji do wyrównania rachunków. - Wywiozłem stamtąd wspaniałe wspomnienia. Wciąż gra tam wielu piłkarzy, z którymi pracowałem - opowiada Emery. I przypomina, że 15 lat temu oba zespoły spotkały się w półfinale Ligi Mistrzów. O awansie Anglików zadecydował jeden gol.
Rok później w ćwierćfinale tych samych rozgrywek zmierzyły się Manchester United i Roma. W rewanżu drużyna z Old Trafford rozbiła rzymian 7:1. To był ostatni występ Ole Gunnara Solskjaera w europejskich pucharach.
- Pamiętam oba mecze. Po porażce 1:2 w pierwszym spotkaniu pokazaliśmy, na co na stać. To była magiczna noc. Chcemy, by się powtórzyła - mówi obecny trener United i dodaje: - Dzień, w którym będę mógł podnieść trofeum jako szkoleniowiec tego klubu, będzie spełnieniem moich marzeń.
PÓŁFINAŁY LIGI EUROPY
Czwartek
Manchester United - Roma (21.00, Polsat Sport Premium 1)
Villarreal - Arsenal (21.00, Polsat Sport Premium 2)
Finał 26 maja w Gdańsku