Obie drużyny liczą się w walce o mistrzostwo Polski, zatem spotkanie należało do tych "za sześć punktów". Na Legii Warszawa wisiała wysoka presja, bowiem drużyna prowadzona przez Czesława Michniewicza przegrała dwa ostatnie spotkania z drużynami zamykającymi tabelę PKO Ekstraklasy. Raków również ma trudność z wróceniem na zwycięską ścieżkę.

Gra rozkręcała się dosyć długo. Pod koniec pierwszego kwadransa wydawało się, że ręką we własnym polu karnym zagrał Pekhart. Paweł Gil po konsultacji z VAR-em uznał, że nie ma rzutu karnego. W 29. minucie rajdem na prawej stronie boiska popisał się Paweł Wszołek. Polak zagrał wzdłuż bramki Rakowa, na dobrej pozycji znalazł się Luquinhas, który jednym dotknięciem skierował piłkę do siatki.

Następnie groźnym strzałem z dystansu popisał się Andre Martins, lecz dobrze między słupkami zachował się Dominik Holec, zaliczając udaną interwencję. Pod koniec pierwszej połowy Tudor efektownie obrócił się z piłką w polu karnym rywala i posłał futbolówkę w światło bramki, ale doskonale instynktem uderzenie wybronił Artur Boruc - relacjonuje Onet.

Tudor w 61. minucie sfaulował Mladenovicia we własnej szesnastce. Paweł Gil bez wahania wskazał na wapno. Rzut karny na gola zamienił Tomas Pekhart. W końcówce nieco przebudzili się goście, ale nie znaleźli pomysłu, aby wprowadzić piłkę do bramki strzeżonej przez Artura Boruca.

Legia Warszawa - Raków Częstochowa 2:0 (1:0)