Jak pandemia zaszkodziła futsalowi?
Wszyscy mieliśmy nadzieję, że to już będzie koniec, ale dziś widać, że rok 2021 też będzie dla nas bardzo ciężki. Futsal odczuł to jak każda inna dziedzina życia, przy czym jak każdy sport – podwójnie, ze względu na sponsorów. Nie mieli oni możliwości ekspozycji swoich reklam w czasie meczów, a dodatkowo musieli przede wszystkim zadbać o swoje firmy, a dopiero później myśleć o wsparciu np. klubów. Natomiast jeśli chodzi o futsal, jedna rzecz jest pocieszająca – poza drobnymi wyjątkami nigdzie nie nastąpiło cięcie w kwestii przekazywania środków od samorządów. To wsparcie na ogół zostało utrzymane na nowy rok.
W centralnych ligach w czasie pandemii wycofały się trzy kluby – dwaj pierwszoligowcy zrezygnowali z gry przed nowym sezonem, teraz w połowie rozgrywek wycofała się z ekstraklasy Gatta Active Zduńska Wola. To dużo czy mało?
Chociażby jeden się tylko wycofał, to i tak jest to problem. Trzeba na to patrzeć z punktu widzenia całego systemu rozgrywek – każdy taki sygnał daje impuls dla innych, że skoro gdzieś jest źle, to może i my zastanówmy się, czy dobrze, że gramy. Nie wrzucałbym jednak wszystkich tych przypadków do jednego worka, każdy należy rozpatrywać odrębnie. Jeśli chodzi o Gattę, jest mi podwójnie przykro, bo, po pierwsze, był to jeden z wiodących klubów w polskim futsalu; po drugie jest to klub z województwa łódzkiego (Kaźmierczak jest prezesem Łódzkiego ZPN – red.).
W przypadku Gatty ten proces, który zakończył się definitywnym wycofaniem z rozgrywek, był już widoczny od jakiegoś czasu. Zabrakło tam jednej rzeczy – budowy klubu od dołu, od podstawy w postaci szkolenia najmłodszych. Druga rzecz to oparcie klubu tylko na jednej nodze, na jednej firmie. Nie tylko w Zduńskiej Woli takie historie, po wycofaniu się głównego sponsora, kończyły się brakiem pomysłu na dalsze funkcjonowanie.