Ta historia mogłaby posłużyć za scenariusz filmowy. Dwaj aktorzy grający w amerykańskich produkcjach lądują w Walii i pragną przywrócić blask jednemu z najstarszych klubów świata. Tyle że to nie fikcja, lecz rzeczywistość.
Ci aktorzy to Ryan Reynolds i Rob McElhenney. Pierwszego przedstawiać chyba nie trzeba. Nawet jeśli ktoś nie kojarzy go z nazwiska, twarz powinna wydać mu się znajoma. Był tytułowym "Wiecznym studentem" w komedii dla młodzieży, partnerował Sandrze Bullock w "Narzeczonym mimo woli", grał lekkoduchów i agentów, ratował świat i szukał zemsty w kasowych adaptacjach komiksów. Na filmach zarobił ponad 100 mln dolarów.
McElhenney tak bogatej filmografii koledze może pozazdrościć. Amerykanin w CV ma wprawdzie seriale "Gra o tron", "Fargo", "Zagubieni" czy "Ostry dyżur", ale były to tylko gościnne występy. Od 2005 roku gra jedną z głównych ról w serialu komediowym "U nas w Filadelfii" (jest też jego reżyserem i scenarzystą), opowiadającym o perypetiach czwórki przyjaciół prowadzących irlandzki bar w tym amerykańskim mieście. Teraz do spółki z Reynoldsem zamarzyło mu się kupno klubu.
Dwa miliony funtów na stole
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby chodziło o lokal rozrywkowy, a nie drużynę piłkarską - w dodatku amatorski, grający w piątej lidze angielskiej Wrexham. - To trzeci najstarszy klub na świecie i nie widzimy powodu, dla którego nie mógłby stać się globalną marką. Chcemy, by był potęgą - zapowiada Reynolds, inwestujący już w bardziej znane Swansea, w którym przez cztery lata bronił Łukasz Fabiański.
Ale Swansea grało w Premier League, a Wrexham w 2008 roku znalazł się na marginesie profesjonalnego futbolu. Tradycje ma jednak bogate. Powstał w 1864 roku - starsze są tylko Sheffield FC (1857) i Notts County (1862). W latach 1972-1996, dzięki triumfom w Pucharze Walii, osiem razy występował w nieistniejącym już Pucharze Zdobywców Pucharów. W sezonie 1975/1976 awansował nawet do ćwierćfinału, eliminując po drodze Stal Rzeszów i przegrywając z późniejszym triumfatorem Anderlechtem Bruksela.