Jeszcze kilka godzin przed meczem w Monachium nie było wiadomo, czy piłkarze wyjdą wieczorem na murawę. Zamieszanie miało związek z wykryciem Covid-19 u Serge'a Gnabry'ego. W środę rano przeprowadzono kolejne testy w Bayernie. Wszystkie dały wynik negatywny. Można było więc grać.
Gnabry jest ważną postacią w zespole Hansiego Flicka, ale mistrzowie Niemiec mają na tyle mocną ekipę, że gdy ktoś wypadnie, sprawy w swoje ręce biorą inni. W środę główna rola przypadła Kingsleyowi Comanowi. Bohater finału w Lizbonie zdobył dwie bramki, przy trzeciej (Leona Goretzki) asystował i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku zszedł z boiska. Dziesięć minut później murawę opuścił też Robert Lewandowski. Niezadowolony, bo piłka po jego strzałach nie chciała wpaść do siatki. Może uda się za tydzień w Moskwie.
Bayern pojedzie na spotkanie z Lokomotiwem, który w środę wywiózł punkt z Salzburga (2:2) dzięki bramce debiutującego w Champions League Witalija Lisakowicza. Udział przy niej miał Grzegorz Krychowiak. Grał też Maciej Rybus.
Do niespodzianki doszło w Madrycie. Real przegrał z Szachtarem 2:3. To jego pierwsza domowa porażka z klubem z Ukrainy.
Szachtar przyleciał do Hiszpanii mocno osłabiony przez koronawirusa i kontuzje, trener Luis Castro mówił, że połowa jego zawodników ma siły na 25 minut gry, ale to Królewscy wyglądali w pierwszej połowie, jakby dopadła ich jakaś choroba.