Po środowym zwycięstwie nad Finami (5:1) humory w kadrze dopisują. W niedzielę polskich piłkarzy czeka jednak być może najtrudniejsze spotkanie za kadencji Jerzego Brzęczka. Włosi wygrali 14 z 16 poprzednich meczów.

- Przez ostatnie dwa lata bardzo się rozwinęli i wyrośli na faworyta Euro. Czeka nas ciężki wieczór, ale jesteśmy dobrze przygotowani, weszliśmy już w sezony i myślę, że możemy sprawić przeciwnikom dużo problemów - zapowiada Kamil Glik, który po czterech latach gry we Francji wrócił do Italii.

Z Włochami mierzyliśmy się już w pierwszej edycji Ligi Narodów. W Bolonii długo prowadziliśmy dzięki bramce Piotra Zielińskiego, ale skończyło się podziałem punktów (1:1). W Chorzowie przegraliśmy (0:1) po trafieniu Cristiano Biraghiego w doliczonym czasie.

- Nieobecność Piotrka to dla nas duża strata, ale mamy zawodników, którzy mogą go zastąpić. Nie chcę zdradzać, czy zagramy z dwoma napastnikami czy z ofensywnym pomocnikiem - mówi Brzęczek. Odkrył jednak karty, kto stanie w bramce. Z Włochami szansę dostanie Łukasz Fabiański, trzy dni później z Bośniakami we Wrocławiu wystąpi Wojciech Szczęsny. Obaj zagrają też po jednym meczu w listopadzie (Szczęsny w rewanżu z Włochami w Reggio Emilia, a Fabiański z Holandią w Chorzowie).

- Jesteśmy na takim etapie, że stać nas na zwycięstwa z najlepszymi. Wykonaliśmy krok w przód, może nie tak duży jak Włosi, ale z postępów jestem zadowolony. Zdaję sobie sprawę, ile przed nami pracy, ale jestem zbudowany postawą zespołu i atmosferą w kadrze - podkreśla Brzęczek.

Wygląda na to, że w niedzielę zobaczymy na boisku najsilniejszą możliwą jedenastkę z Robertem Lewandowskim na czele. W piątek piłkarze przeszli po raz drugi badania na obecność koronawirusa. Po tym, jak na początku tygodnia okazało się, że zakażony jest Maciej Rybus, istniały obawy, czy chorych nie będzie więcej. Na szczęście wszystkie testy dały wynik negatywny.

Kolejne badania w poniedziałek - dwa dni przed meczem z Bośniakami. Weźmie w nich udział także Rybus.