Lech w Lidze Europy

Piłkarze Lecha Poznań pokonali Charleroi 2:1 na jego boisku i wystąpią w fazie grupowej Ligi Europy.

Aktualizacja: 02.10.2020 06:07 Publikacja: 01.10.2020 21:12

Lech w Lidze Europy

Foto: Lech Poznań/Twitter

Dziesiąta drużyna ekstraklasy wygrała z liderem ligi belgijskiej. Ładnie to brzmi, bo Belgowie to trzecia reprezentacja świata. Ale w Charleroi nie ma reprezentantów Belgii, są natomiast gracze z egzotycznych krajów (m.in. Ryota Morioka, Japończyk, znany z występów w Śląsku Wrocław). Przez pół godziny gra była dość wyrównana - gospodarze mieli nieznaczną przewagę, lechici jak gdyby przyzwyczajali się do warunków i poznawali przeciwnika. A Belgowie grali chaotycznie, długimi podaniami, z których rzadko wynikało dla nich coś korzystnego. Trzykrotnie doszli do sytuacji strzeleckich, ale we wszystkich przypadkach pudłowali.

Mecz zmienił się w 33. minucie. Po podaniu Tymoteusza Puchacza z prawej strony piłkę za polem karnym otrzymał Dani Ramirez, piłka po jego strzale odbiła się od obrońcy i wpadła do bramki.

Zaskoczeni Belgowie stanęli i niewiele brakowało, a Jakub Kamiński strzeliłby drugą bramkę. Po chwili gospodarze po kontrze trafili piłką w słupek. Na nic więcej w tej połowie nie było ich stać. Wiarę stracili wraz ze stratą drugiego gola. Tym razem lechici przeprowadzili akcję prawą stroną, a po dośrodkowaniu Puchacz strzelił w dolny róg z odległości około 25 metrów.

Lech pilnował wyniku, a gospodarze nie wykorzystali nawet rzutu karnego w 50. minucie. Strzał Irańczyka Kaveha Rezaiego obronił Łukasz Bednarek. Kiedy wydawało się, że Charleroi już się nie podniesie, sześć minut później Senegalczyk Mamadou Fall strzałem z bliska zdobył bramkę na 1:2.

Od tej pory gra się wyrównała, obydwie drużyny miały swoje szanse. Czerwoną kartką został ukarany stoper Lubomir Satka i przez osiemnaście minut Lech musiał grać w dziesiątkę. W 79. minucie, po rzucie wolnym i obronie Bednarka piłka odbiła się od słupka. Kilka minut później trafiła w poprzeczkę bramki Lecha. Ostatecznie, mimo coraz większej przewagi gospodarzy, wynik już się nie zmienił. W doliczonym czasie, po kontrze  Kamiński biegł sam na bramkę, minął goalkipera, ale potknął się w polu karnym, zalanym padającym od wielu minut ulewnym deszczem. Lech awansował do fazy grupowej - trudno dziwić się ogromnej radości piłkarzy i trenera Dariusza Żurawia.

Charleroi – Lech 1:2.

Bramki: Fall 56 - Ramirez 33, Puchacz 41

Lech: Bednarek - Czerwiński, Satka, Crnomarkovic, Krawec (71, Skóraś) - Tiba, Moder, Kamiński, Ramirez (79, Rogne), Puchacz - Ishak (87, Marchwiński)

 

Dziesiąta drużyna ekstraklasy wygrała z liderem ligi belgijskiej. Ładnie to brzmi, bo Belgowie to trzecia reprezentacja świata. Ale w Charleroi nie ma reprezentantów Belgii, są natomiast gracze z egzotycznych krajów (m.in. Ryota Morioka, Japończyk, znany z występów w Śląsku Wrocław). Przez pół godziny gra była dość wyrównana - gospodarze mieli nieznaczną przewagę, lechici jak gdyby przyzwyczajali się do warunków i poznawali przeciwnika. A Belgowie grali chaotycznie, długimi podaniami, z których rzadko wynikało dla nich coś korzystnego. Trzykrotnie doszli do sytuacji strzeleckich, ale we wszystkich przypadkach pudłowali.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości
Piłka nożna
Ekstraklasa. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia blisko powrotu do elity