W ćwierćfinale Bayern prowadził z Barceloną już po czterech minutach, mało brakowało, by w półfinale już po czterech minutach przegrywał.
Lyon przejął piłkę w środku pola, Maxence Caqueret posłał ją do Memphisa Depaya, ten wyprzedził obrońców, uciekł Manuelowi Neuerowi, ale strzelił tylko w boczną siatkę.
- Chcemy być kamieniem uwierającym Bayern w jego bucie - zapowiadał trener Olympique Rudi Garcia. I nie były to słowa rzucone na wiatr.
W pierwszych kilkunastu minutach jego zawodnicy starali się zepsuć rywalom ten wieczór. Karl Toko Ekambi tuż przed bramką nie sięgnął piłki zagranej przez Depaya, a chwilę później ponownie wzbudził alarm w defensywie Bawarczyków, trafiając w słupek.
Bayern powiedział dość. Serge Gnabry wziął sprawy w swoje ręce, przeprowadził akcję a la Arjen Robben, zbiegł z piłką ze skrzydła do środka, mijał wzdłuż pola karnego kolejnych rywali, aż wreszcie huknął obok próbującego interweniować Anthony'ego Lopesa.