To był historyczny mecz dla zespołu KS Kutno. Powstały w połowie 2014 klub debiutował na międzywojewódzkim poziomie. I na sam początek zmagań w I grupie III ligi trafiło mu się spotkanie z dwukrotnym mistrzem Polski, co przed pierwszym gwizdkiem usilnie podkreślał miejscowy spiker, opowiadający o „historycznym dniu, który złotymi zgłoskami zapisze się w najnowszej historii Miasta Róż”. Na trybunach zasiedli nie tylko prezydent miasta, ale i prezes Łódzkiego Związku Piłki Nożnej Adam Kaźmierczak, który przed pierwszym gwizdkiem wręczył miejscowym graczom puchar za awans z IV ligi i symboliczny czek.
Przed spotkaniem trudno było cokolwiek przewidywać. Gra debiutujących w III lidze gospodarzy była niewiadomą, a w Polonii wciąż nie wyklarował się skład na ten sezon – trener Wojciech Szymanek mógł zgłosić na mecz tylko sześciu rezerwowych z dozwolonych siedmiu. Powiedzieć, że skład Polonii jest w przebudowie, to nic nie powiedzieć.
Mimo wszystko faworyt mógł być jeden. Do Polonii wrócili zawodnicy z poważnym ekstraklasowym doświadczeniem, jak legenda klubu Łukasz Piatęk czy prawy obrońca Adam Pazio. Jednak faworyci nie zepsuli piłkarskiego święta miejscowym kibicom, choć początek meczu wskazywał na inny scenariusz.
Zaczęło się mocno chaotycznie, ale po kilku minutach Polonia przejęła kontrolę nad grą, w zasadzie nie dopuszczając gospodarzy na swoją połowę. Duże zagrożenie na prawym skrzydle stanowił Tomasz Andrzejewski, ale to lewą stroną w 18. minucie poszła akcja, która dała Polonii pierwszego gola. Akurat na stadion wpuszczona została grupka kibiców Czarnych Koszul, która od razu ruszyła z żywiołowym dopingiem. I dosłownie po chwili podłączający się z obrony Grzegorz Wojdyga szybkim zwodem oszukał obrońcę i wyłożył piłkę na środek, gdzie wślizgiem do bramki skierował ją Łukasz Piątek. Doświadczony pomocnik szybko przypieczętował tym samym powrót do macierzystego klubu.
Jednak po golu Polonia się cofnęła, oddała inicjatywę gospodarzom, którzy jednak z rzadka potrafili sklecić składną akcję. 32 stopnie Celsjusza w cieniu nie ułatwiały nikomu zadania. Historyczna chwila nadeszła dopiero w 41. minucie, gdy po rzucie rożnym piłkę głową skierował do bramki 18-letni Kamil Rokosz – prawie dwa razy młodszy od 35-letniego Piątka.