Arjen Robben. Powrót do domu

Powroty piłkarzy z emerytury zawsze wzbudzają emocje, choć zwykle nie kończą się dobrze. Arjen Robben bez futbolu wytrzymał tylko rok. W przyszłym sezonie zagra w FC Groningen - klubie, w którym się wychował, dotkniętym finansowo przez pandemię koronawirusa.

Aktualizacja: 05.07.2020 12:33 Publikacja: 05.07.2020 12:30

Arjen Robben. Powrót do domu

Foto: AFP

Pożegnanie z futbolem miał godne. Bramka, wysokie zwycięstwo Bayernu, przypieczętowany kolejny tytuł mistrza Niemiec. Można powiedzieć: wymarzone zejście z piłkarskiej sceny.

- Na początku w ogóle nie tęskniłem za murawą. Przez pół roku nie obejrzałem ani jednego meczu. Wreszcie mogłem zająć się rodziną. Z czasem obudził się jednak we mnie gen sportowca, siedzenie mnie męczyło, pojawiły się myśli, że mógłbym jeszcze pograć - przyznał Robben.

Nie jest łatwo rozstać się z futbolem, kiedy grało się w finale mundialu, poznało szatnie Realu i Chelsea, praktycznie co roku zdobywało trofea. W Monachium uzbierał ich najwięcej (20), przez dekadę rozegrał ponad 300 meczów, zanotował sto asyst i strzelił blisko 150 goli, w tym zwycięskiego w finale Ligi Mistrzów w 2013 roku. Do Bayernu przechodził za 25 mln euro, w najlepszym momencie kariery wyceniany był na 40 mln.

Bawaria stała się jego drugim domem, nic więc dziwnego, że to właśnie w ośrodku treningowym przy Saebener Strasse postanowił zadbać o powrót do formy. Kiedy pod koniec maja do mediów trafiły zdjęcia Robbena w otoczeniu byłych kolegów, m.in. Roberta Lewandowskiego, natychmiast ruszyły spekulacje, czy Holender planuje znów założyć koszulkę Bayernu. Sam zainteresowany równie szybko plotki zdementował. Ale dopytywany, czy zamierza wznowić karierę w innej drużynie, nie zaprzeczył.

Już wcześniej brazylijskie media informowały, że otrzymał ofertę z Botafogo. Można było przypuszczać, że jak większość zawodników zbliżających się do czterdziestki wybierze jakiś egzotyczny kierunek. Miejsce, w którym dobrze zarobi, będzie odcinać kupony od sławy, cieszyć się słońcem i życiem. Tymczasem podpisał kontrakt z klubem, z którego wyruszył w wielki świat.

200-tysięczne Groningen to szóste pod względem wielkości miasto w Holandii, ale z badań Komisji Europejskiej wynika, że jego mieszkańcy należą do najszczęśliwszych na Starym Kontynencie. Robben miał szansę się o tym przekonać, gdy w drugiej połowie lat 90. trafił do tutejszej akademii, a następnie rozpoczął w tym zespole seniorską karierę. Tu też poznał swoją przyszłą żonę i wziął ślub.

I właśnie małżonka Robbena miała odegrać istotną rolę w namówieniu go do powrotu na boiska. Poprosili ją o to działacze Groningen, którzy kusić piłkarza zaczęli już w ubiegłym roku, po jego ostatnim meczu w Bayernie. Wówczas Holender grzecznie odmówił, ale przed miesiącem rozmowy wznowiono. Zastosowano fortel, zmontowano fragmenty słynnego dokumentu Netflixa o Michaelu Jordanie i legendarnej drużynie Chicago Bulls z lat 90., przeplatając je urywkami ważnych meczów Robbena.

- W tajemnicy z jego żoną zaaranżowaliśmy spotkanie w Monachium. Zamówiliśmy sushi w ich ulubionej restauracji i pokazaliśmy mu kompilację filmów z "Ostatniego tańca" i jego akcji. Arjen był zaskoczony - opowiadał dyrektor klubu Mark-Jan Fledderus.

- Jestem tu, by pomóc klubowi. Nie wyznaczyłem sobie żadnych celów. Ta przygoda może potrwać miesiąc, a równie dobrze dwa lata. Nie mam nic do stracenia, chcę podjąć wyzwanie - zapowiada Robben, który ma pełnić w Groningen funkcję kapitana.

Holender zaznacza, że nie przerwałby emerytury dla żadnego innego klubu. Nawet dla Bayernu. Choć jeszcze nie wyszedł na boisko, już pozwala zarobić Groningen, którego finanse ucierpiały przez pandemię koronawirusa i wcześniejsze zakończenie sezonu w Eredivisie. Konieczne były zwolnienia, straty klubu szacowane są na 5 mln euro (to 25 procent rocznych obrotów). Zrekompensować je może sprzedaż koszulek z nazwiskiem Robbena i karnetów - (zaraz po podpisaniu umowy ze skrzydłowym rozeszło się ich 2,5 tys).

- Wiedzieliśmy, że zainteresowanie będzie duże, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak - mówi szef marketingu Groningen Edwin Froma.

W ubiegłym sezonie zespół zajął dziewiąte miejsce, ale zdaniem Robbena podium i europejskie puchary są w zasięgu.

Kto wie, może wpływ na jego decyzję miała również postawa Francka Ribery'ego. Francuz, z którym w Bayernie tworzył jeden z najgroźniejszych duetów skrzydłowych, też przed rokiem opuścił Monachium, ale na emeryturę się nie udał. I mimo prawie 37 lat na karku oraz kłopotów zdrowotnych, wciąż błyszczy w Fiorentinie.

Pożegnanie z futbolem miał godne. Bramka, wysokie zwycięstwo Bayernu, przypieczętowany kolejny tytuł mistrza Niemiec. Można powiedzieć: wymarzone zejście z piłkarskiej sceny.

- Na początku w ogóle nie tęskniłem za murawą. Przez pół roku nie obejrzałem ani jednego meczu. Wreszcie mogłem zająć się rodziną. Z czasem obudził się jednak we mnie gen sportowca, siedzenie mnie męczyło, pojawiły się myśli, że mógłbym jeszcze pograć - przyznał Robben.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne