Ekstraklasa. Radosław Majecki umie pofrunąć

W sobotę Legia gra z Piastem. To może być ostatni mecz bramkarza Radosława Majeckiego w warszawskim klubie przed wyjazdem do Monako.

Publikacja: 25.06.2020 21:00

Radosław Majecki ma 20 lat i marzy, by z AS Monaco trafić do Realu Madryt

Radosław Majecki ma 20 lat i marzy, by z AS Monaco trafić do Realu Madryt

Foto: shutterstock

Kiedy w styczniu podpisał kontrakt z klubem ligi francuskiej, stając się najdroższym zawodnikiem sprzedanym z Ekstraklasy (7 mln euro), miał sprecyzowane plany: pomóc Legii odzyskać tytuł, a potem pojechać na Euro 2020.

Pandemia koronawirusa wymusiła jednak weryfikację. Mistrzostwa Europy odwołano, a przełożenie rozgrywek ligowych sprawiło, że Majecki może nie dokończyć sezonu w Legii. Monaco zgodziło się na wypożyczenie do 30 czerwca i chce, by już w środę dołączył do drużyny. Ale rywalizacja w Ekstraklasie potoczyła się tak, że 20-letni bramkarz będzie miał szansę wyjechać z Warszawy już jako mistrz (pod warunkiem, że Legia pokona w sobotę Piasta przy Łazienkowskiej, a Lech nie wygra w niedzielę wyjazdowego meczu ze Śląskiem).

W tym sezonie Majecki bronił we wszystkich 32 meczach Ekstraklasy – w 12 zachował czyste konto. Nie puścił też gola w siedmiu z ośmiu spotkań eliminacji Ligi Europy.

Historia może zatoczyć koło, bo debiutował właśnie w meczu z Piastem. Był październik 2018 roku, prowadzona przez Ricardo Sa Pinto Legia grała w Gliwicach o awans do 1/8 finału Pucharu Polski, a on został bohaterem serii rzutów karnych. Zachowywał się jak weteran, a nie żółtodziób, próbował dekoncentrować rywali, obronił strzał Urosa Koruna.

Miejsca w składzie już nie oddał. Gdy nie miał kłopotów zdrowotnych, wychodził na boisko regularnie. Jego kariera nabrała przyspieszenia. Rok później był już czołowym bramkarzem ligi, zagrał w mistrzostwach świata do lat 20, został kapitanem młodej reprezentacji i otrzymał powołanie do kadry Jerzego Brzęczka.

Dojrzały i opanowany

– Wydaje mi się, że ze wszystkich zawodników, z którymi pracowałem, Radek zmienił się najmniej. Zawsze był bardzo dojrzały, kontrolował swoje emocje i trzeźwo myślał – wspomina w rozmowie z „Rz” trener reprezentacji U-20 Jacek Magiera.

Majeckiego poznał kilka lat temu w Legii. – Słyszałem o nim, gdy był już w akademii, widywaliśmy się na klubowych korytarzach i trybunach, ale do naszego pierwszego zawodowego spotkania doszło przed meczem Ligi Mistrzów ze Sportingiem, w którym debiutowałem na ławce Legii – wspomina Magiera.

W bramce Legii pozycja Arkadiusza Malarza była wówczas niepodważalna, Majecki nie miał szans na grę, ale występy w rezerwach mu nie wystarczały, więc wspólnie z trenerem Magierą uznali, że najlepszym wyjściem będzie wypożyczenie do pierwszoligowej Stali Mielec.

W drużynie walczącej o awans do Ekstraklasy był wyróżniającą się postacią, uznano go za najlepszego bramkarza ligi. Po roku wrócił do Warszawy dużo pewniejszy. Magiery w Legii już nie było, ale spotkali się ponownie w kadrze do lat 20. W trakcie ubiegłorocznych mistrzostw świata w Polsce selekcjoner powierzył mu opaskę kapitana.

– To chłopak, który ma cechy przywódcze i posłuch wśród kolegów. Nie musi dyrygować ani krzyczeć, by być skutecznym w swoich działaniach – przyznaje Magiera. I zwraca uwagę na kolejne zalety: – Majecki nie ma problemów z przyjmowaniem krytyki, umie słuchać i wyciągać wnioski. Także z błędów młodości.

Kiedy kilka lat temu jego ówczesna dziewczyna wrzuciła do mediów społecznościowych zdjęcie, na którym Majecki trzyma butelkę piwa w ręku, obawiał się, że to jego koniec w Legii, ale odbył męską rozmowę z trenerem i pracował jeszcze mocniej.

– Ta sytuacja jest mu niepotrzebnie wypominana. Powinniśmy raz na zawsze zamknąć ten temat i spojrzeć na to, co robi w bramce, co prezentuje sobą jako mężczyzna, jakie ma przemyślenia i wartości – przekonuje Magiera. I dodaje, że Majecki to raczej typ samotnika. Potrzebuje czasu, by kogoś zaakceptować i mu zaufać. Nie każdy może być jego kolegą.

Nie marudzi

Magiera ma kłopot z wybraniem najlepszego meczu Majeckiego. – Wiele osób ocenia widowiskowość, efektowne parady, ale bramkarz ma być przede wszystkim skuteczny. Taki jest Radek. Ale umie też pofrunąć w taki sposób, by dać szansę fotoreporterom na ładne zdjęcie – podkreśla, wymieniając wśród jego atutów dobry refleks, warunki fizyczne i sprawność.

– Dobrze gra na linii i na przedpolu, z każdym rokiem poprawia grę nogami. Nie marudzi na treningach. I ma wokół siebie dobrych ludzi, z trenerem Dowhaniem na czele – wylicza Magiera.

Krzysztof Dowhań to prawdziwy skarb Legii. Na wychowanych lub ukształtowanych przez niego bramkarzach klub zarobił już kilkanaście milionów euro. Większość z nich trafiła na Wyspy Brytyjskie - Artur Boruc do Celticu, Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny do Arsenalu, Jan Mucha do Evertonu, a Dusan Kuciak do Hull City.

– Radek jest wyszkolony jak Fabiański, ale też nieco łobuzowaty jak Boruc – charakteryzował swojego podopiecznego Dowhań w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.

Monako to za mało

W mediach Majecki udziela się rzadko. Gdy był młodszy, irytowało go, kiedy jakiś nastolatek miał więcej wywiadów niż meczów na koncie.

– W moim wieku warto być cicho, mieć otwartą głowę i wyłapywać od innych fajne rzeczy. Przeczytałem w życiu kilka ciekawych rozmów i żadna nie była z nastoletnim zawodnikiem, a zależy mi, by moje słowa w przyszłości coś znaczyły – tłumaczył w rozmowie z klubową stroną Legii.

Ciężkiej pracy i samodzielności nauczyli go rodzice. Pochodzi z małej wioski pod Starachowicami. Szybko wyjechał z domu. Już w wieku 11 lat trafił do Ostrowca Świętokrzyskiego, trzy lata później do akademii Legii. Przyznaje, że przeprowadzka do Warszawy była trudna. Złapał kontuzję, oczekiwania były duże, nie zdawał sobie sprawy, jak wygląda życie i gra w stolicy.

– Ale gdybym urodził się w wielkim mieście i miał wokół siebie wszystkie udogodnienia, życie nocne na wyciągnięcie ręki, to być może nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem teraz – zauważa.

Często słyszał, że może być ciężko. Dziś, patrząc na to, ile już osiągnął, tylko się z tego śmieje. No bo czy ktoś wierzył, że wskoczy do bramki, w której stał Arkadiusz Malarz? To pozwala mu wierzyć, że poradzi sobie w nowym klubie i pojedzie na Euro.

Przełożenie turnieju na przyszły rok może wyjść mu na dobre. Twierdzi, że z Monaco będzie mu bliżej do reprezentacji Jerzego Brzęczka i… Madrytu. Gra w Realu to jego marzenie.

– Tego mu życzę i trzymam kciuki. Wszystko przed nim. Wiem, że Radka transfer do Monaco nie zadowoli. Jestem przekonany, że wejdzie tam do szatni i będzie walczył o pozycję numer jeden w bramce – nie ma wątpliwości Magiera.

Wygląda na to, że głównym konkurentem Majeckiego będzie Benjamin Lecomte. 29-letni Francuz przychodził przed rokiem z Montpellier jako jeden z najlepszych bramkarzy Ligue 1, ale w minionym sezonie w 28 meczach puścił 44 gole.

– Nie można go obciążać za wszystkie stracone bramki. Defensywa nie jest najsilniejszym punktem zespołu. Po zdobyciu mistrzostwa w 2017 roku klub trochę się pogubił, o czym świadczą zmiany trenerów. Monaco słynęło ze znakomitego ośrodka szkolenia, byli tam bardzo dobrzy trenerzy i dyrektorzy. Teraz ta polityka nieco się zmieniła. Zapowiada się całkowita przebudowa składu, będą pewnie stawiać na nowych zawodników, więc Majeckiemu może być łatwiej – mówi „Rz” Stefan Białas, były trener Legii, znawca francuskiego futbolu.

Majecki szansę, jaką dostał, traktuje bardzo poważnie. Na prezentacji wystąpił w idealnie skrojonym garniturze, od razu zaczął naukę języka francuskiego.

– Znajomość podstawowych zwrotów, umiejętność takiej lekkiej konwersacji już od momentu wejścia do szatni jest bardzo ważna. Pomaga nie tylko w komunikacji na boisku, ale i w życiu codziennym, w kontaktach z kolegami i trenerami – podkreśla Białas. Aklimatyzacja byłaby jeszcze łatwiejsza, gdyby w klubie został Kamil Glik.

Majecki był już nazywany nowym Borucem, nowym Fabiańskim i nowym Szczęsnym. – Chcę być sobą. Wolałbym, żeby innych porównywano do mnie – mówi. I nie ukrywa, że mimo pięknej pogody i widoków za oknem w księstwie brakować mu będzie dopingu kibiców z Łazienkowskiej.

Kiedy w styczniu podpisał kontrakt z klubem ligi francuskiej, stając się najdroższym zawodnikiem sprzedanym z Ekstraklasy (7 mln euro), miał sprecyzowane plany: pomóc Legii odzyskać tytuł, a potem pojechać na Euro 2020.

Pandemia koronawirusa wymusiła jednak weryfikację. Mistrzostwa Europy odwołano, a przełożenie rozgrywek ligowych sprawiło, że Majecki może nie dokończyć sezonu w Legii. Monaco zgodziło się na wypożyczenie do 30 czerwca i chce, by już w środę dołączył do drużyny. Ale rywalizacja w Ekstraklasie potoczyła się tak, że 20-letni bramkarz będzie miał szansę wyjechać z Warszawy już jako mistrz (pod warunkiem, że Legia pokona w sobotę Piasta przy Łazienkowskiej, a Lech nie wygra w niedzielę wyjazdowego meczu ze Śląskiem).

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości
Piłka nożna
Ekstraklasa. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia blisko powrotu do elity
Piłka nożna
Hiszpańskie media po Real - Barcelona. "To wstyd dla świata futbolu"