Mohamed Salah pokonuje kilometry na bieżni i podciąga się na drążku w domowej siłowni. Można powiedzieć – nic nadzwyczajnego, w dobie pandemii tak wygląda życie nie tylko zawodowych piłkarzy, podobnych zdjęć w internecie są tysiące. Fotografię wyróżnia jednak pewien szczegół. Na zegarze dochodzi trzecia w nocy.
Trenowanie po zmierzchu to sposób na poradzenie sobie z wymogami ramadanu. W dziewiątym miesiącu kalendarza muzułmańskiego wyznawcy islamu zobowiązani są do przestrzegania określonych zasad, m.in. ścisłego postu od wschodu do zachodu słońca. Zamknięte w tym roku meczety z tego obowiązku nie zwalniają. Przymusowa przerwa w rozgrywkach pozwala jednak zmienić organizację dnia i ćwiczyć nocą między posiłkami.
I choć trener Liverpoolu Juergen Klopp podkreśla, że decyzje Salaha szanuje, specjaliści od żywienia zwykle zachwyceni nie są. – Jeśli zaczną teraz pościć, ich organizm się rozreguluje, poziom cukru spadnie, a wraz z nim koncentracja i refleks – ostrzegał holenderski dietetyk, krytykując zawodników Ajaxu Hakima Ziyecha i Noussaira Mazraoui, którzy przed zeszłorocznym rewanżem w półfinale Ligi Mistrzów z głodówki nie zrezygnowali.
Drużyna z Amsterdamu przegrała z Tottenhamem, tracąc decydującego gola w doliczonym czasie. Ale dowodów na to, że przeszkodził post, nie ma. Ziyech strzelił nawet gola.
W ostatnich latach ramadan wypadał pod koniec sezonu ligowego i pucharowego lub w czasie wielkich turniejów. W 2018 roku wspomniany już Salah przerwał post dzień przed finałem Champions League z Realem w Kijowie. Islam zezwala na to w razie choroby lub podróży. I piłkarze z tej możliwości korzystają, bo przecież w podróży są nieustannie.