Piłkarskiego Euro w tym roku raczej nie będzie

Kluby tracą miliony przez koronawirusa. Ligę Mistrzów, Ligę Europy i wszystkie ważne ligi krajowe zawieszono. Co z Euro 2020 UEFA ma zadecydować we wtorek.

Aktualizacja: 14.03.2020 14:25 Publikacja: 14.03.2020 14:22

Piłkarskiego Euro w tym roku raczej nie będzie

Foto: AFP

Euro to obok igrzysk olimpijskich w Tokio najważniejsze i najbardziej medialne wydarzenie sportowe, jakie miało się odbyć w tym roku. Święto futbolu organizowane wyjątkowo nie w jednym czy w dwóch krajach, a w 12 miastach całej Europy. Generujące ogromne zyski z praw telewizyjnych, marketingowych i biletów.

W lutym UEFA informowała, że popyt na wejściówki jest rekordowy. Otrzymała 28,3 mln zgłoszeń, dwukrotnie więcej niż przed czterema laty. Do sprzedaży trafiło 2,5 mln biletów. Według prognoz, gdyby turniej odwołano, UEFA mogłaby stracić nawet pół miliarda euro. Nic dziwnego, że nie mogła sobie pozwolić na rozgrywanie mistrzostw przy pustych trybunach. 

Jeszcze kilka dni temu, gdy przekładano kolejne imprezy sportowe, szefowie UEFA bez cienia wątpliwości przekonywali, że turniej odbędzie się zgodnie z planem, że 12 czerwca piłkarze wyjdą na mecz otwarcia w Rzymie, choć te zapewnienia brzmiały irracjonalnie.

Tylko we Włoszech z powodu koronawirusa zmarło już ponad tysiąc osób, a liczba zakażonych i ofiar na całym kontynencie rośnie w błyskawicznym tempie. Po tym, gdy okazało się, że choroba dotyka nie tylko ludzi starszych, odporni na nią nie są nawet młodzi, zdrowi i silni zawodnicy (zarażeni zostali m.in. Daniele Rugani z Juventusu i Manolo Gabbiadini z Sampdorii), UEFA musiała przestać chować głowę w piasek i udawać, że problem nie istnieje.

Na wtorek zwołano wideokonferencję z udziałem przedstawicieli wszystkich 55 krajowych związków. Według francuskiego dziennika "L'Equipe", zapadnie wówczas jedyna słuszna decyzja w obecnej sytuacji - o przesunięciu mistrzostw na 2021 rok. Logiczna tym bardziej, że nadal nie znamy czterech ostatnich finalistów i wątpliwe byśmy poznali ich już pod koniec marca, kiedy zaplanowano baraże.

To wymagać będzie następnych zmian, bo na czerwiec przyszłego roku FIFA szykowała pierwsze klubowe mistrzostwa świata w powiększonym formacie i z wielką pulą nagród (115 mln dla zwycięzcy, czyli więcej niż w Champions League). Dziś trudno sobie wyobrazić, że 24 najlepsze zespoły jadą do Chin.

Jeszcze zanim tydzień temu Włosi postanowili zawiesić ligę, portal "Calcio e Finanza" oszacował, ile kluby Serie A straciłyby, podejmując swoich rywali do 3 kwietnia przy pustych trybunach. Wyszło prawie 30 mln euro, w zestawieniu przoduje rzecz jasna broniący tytułu Juventus (12,3 mln). Szlagier z Interem, który bez widzów rozegrać się jeszcze udało, kosztował go 4,17 mln przychodów z tzw. dnia meczowego (bilety, gadżety, pamiątki), odwołany rewanż z Olympique Lyon w Lidze Mistrzów - 5,5 mln.

Czy to spotkanie odbędzie się w innym terminie, na razie ciężko powiedzieć. Piłkarze Juventusu, w tym bramkarz reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny, zostali poddani dwutygodniowej kwarantannie po tym, jak u wspomnianego Ruganiego wykryto koronawirusa. Cristiano Ronaldo, który poleciał do chorej matki, pozostanie przez ten czas na Maderze.

Pod obserwację trafili też zawodnicy Interu, którzy mieli styczność z Ruganim (przez 90 minut siedział na ławce rezerwowych, ale kontaktu z nim uniknąć się nie dało).

Przykładów braku odpowiedzialności - żeby nie powiedzieć zwykłej głupoty - było aż nadto. Do Liverpoolu wybrało się prawie trzy tysiące kibiców Atletico, przemaszerowali przez miasto, bez kłopotu weszli na trybuny, mimo że wśród nich mogło być wielu potencjalnych nosicieli koronawirusa. Przecież Madryt to jedno z największych ognisk choroby w Europie.

W Paryżu, choć zakazano imprez masowych, pod stadionem zebrały się tłumy, by wspierać PSG w walce z Borussią Dortmund. A już szczytem idiotyzmu było zachowanie Layvina Kurzawy, który wyszedł na ulicę i awans świętował razem ze swoimi fanami.

Wnioski wyciągnięto, bo oprócz meczu w Turynie odwołano także pozostałe spotkania 1/8 finału Champions League (Manchester City - Real, Bayern - Chelsea i Barcelona - Napoli) oraz wszystkie rewanże w Lidze Europy. Finał tych rozgrywek miał gościć Gdańsk. Co dalej, na razie nie wiadomo.

Euro to obok igrzysk olimpijskich w Tokio najważniejsze i najbardziej medialne wydarzenie sportowe, jakie miało się odbyć w tym roku. Święto futbolu organizowane wyjątkowo nie w jednym czy w dwóch krajach, a w 12 miastach całej Europy. Generujące ogromne zyski z praw telewizyjnych, marketingowych i biletów.

W lutym UEFA informowała, że popyt na wejściówki jest rekordowy. Otrzymała 28,3 mln zgłoszeń, dwukrotnie więcej niż przed czterema laty. Do sprzedaży trafiło 2,5 mln biletów. Według prognoz, gdyby turniej odwołano, UEFA mogłaby stracić nawet pół miliarda euro. Nic dziwnego, że nie mogła sobie pozwolić na rozgrywanie mistrzostw przy pustych trybunach. 

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego
Piłka nożna
Barcelona i Robert Lewandowski muszą już myśleć o przyszłości
Piłka nożna
Ekstraklasa. Lechia Gdańsk i Arka Gdynia blisko powrotu do elity
Piłka nożna
Hiszpańskie media po Real - Barcelona. "To wstyd dla świata futbolu"