W spotkaniu dwóch rewelacji sezonu trudno było wskazać faworyta. Mało kto oczekiwał, że będzie to starcie trzeciej i czwartej drużyny rozgrywek po 21. kolejkach PKO Ekstraklasy. Smaczku rywalizacji dodawał fakt, że w ligowej tabeli wszech czasów Pogoń jest siódma, a Śląsk ósmy.

Ledwie się zaczął mecz, a już mieliśmy rzut karny. W zupełnie niegroźnej sytuacji we własnym polu karnym ręką zagrał Benedikt Zech. Sędzia Łukasz Szczech po analizie VAR podyktował rzut karny. Erik Exposito nie wykorzystał jednak jedenastki. Piłka po jego strzale poszybowała wysoko nad bramką.

Do pracy wzięła się Pogoń. W 9. minucie po wrzutce Ricardo Nunesa głową strzelał Michalis Manias, ale nieznacznie obok bramki Matusa Putnocky'ego. W 21. minucie można było już powiedzieć, że Słowak uratował Śląsk. Z prawej strony dośrodkował Jakub Bartkowski, bramkarz wrocławian odbił piłkę po strzale Maniasa. Przejął ją jednak Srdjan Spiridonović i po zwodzie uderzył na bramkę rywala. To uderzenie również Putnocky obronił. Groźnie było też w 44. minucie, kiedy Sebastian Kowalczyk znalazł się w polu karnym Śląska i uderzył w krótki róg. Jego strzał obronił Putnocky - relacjonuje Onet.

Początek drugiej połowy rozczarował. Obie drużyny spuściły z tonu i brakowało nie tylko szybkich ataków, ale właściwie jakichkolwiek akcji. Wyróżnić można było jedynie próby rajdów w wykonaniu Pawła Cibickiego i nieudane dośrodkowania czy wrzutki piłkarzy Śląska. Później obudziła się Pogoń. Na bramkę Putnocky'ego huknął Cibicki, a w 80. minucie bardzo trudny strzał głową posłał z 16 metrów na bramkę gości Jakub Bartkowski. Mecz zakończył bezbramkowym remisem.

Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 0:0