Alexis Sanchez: fortuna za gola

Miał być gwiazdą Manchesteru United, a stał się wielkim transferowym niewypałem i obciążeniem dla klubowej kasy. Zarabia najwięcej w angielskiej Premier League, ale dobrą grą się nie odpłaca.

Publikacja: 26.08.2019 09:51

Alexis Sanchez: fortuna za gola

Foto: Shutterstock

Jego przeprowadzka z Arsenalu do Manchesteru była jednym z najgłośniejszych transferów ubiegłego roku. W powitalnym filmiku napastnik z Chile wcielił się w rolę wirtuoza odgrywającego melodię hymnu United na fortepianie. Złośliwi powiedzą, że był to jego najlepszy występ na Old Trafford. I bardzo się nie pomylą.

Oczekiwania były ogromne, w końcu Sanchez przychodził jako czołowy piłkarz i strzelec w Anglii. Ale liczby nie kłamią. Przez półtora roku zdobył tylko pięć bramek i dorzucił dziewięć asyst. Oddał 48 strzałów, w tym 22 celne. Jak obliczył „Daily Mail”, każdy jego gol (trafiał co dziesięć godzin) kosztował klub 8,2 mln funtów, a pojawienie się w składzie (45 meczów, w tym 31 w podstawowej jedenastce) ponad 900 tys.

Sanchez przy transferze zagwarantował sobie ponad 500 tys. funtów tygodniówki. 300 tys. to podstawa, do tego dochodziły premie i prowizja z tytułu praw do wizerunku. Po tym, jak United nie awansowali do Ligi Mistrzów, uruchomiono podobno klauzulę obniżającą zarobki zawodnika o 25 procent.

Aleksisów dwóch

Władze United chcą pozbyć się go tak bardzo, że w przypadku wypożyczenia są gotowi wziąć na siebie połowę pensji piłkarza. Najbardziej zainteresowany jest Inter, po roku miałby obowiązek wykupu Chilijczyka. Punktem spornym pozostają jednak pieniądze. Inter nie zamierza płacić mu więcej niż równowartość 150 tys. funtów tygodniowo. Sanchez nie należy już do najmłodszych graczy. W grudniu skończy 31 lat, jego wartość (portal transfermarkt.de wycenia ją dziś na 35 mln euro) będzie z każdym rokiem maleć.

– Pobyt Sancheza na Old Trafford to absolutna katastrofa – ocenia Gary Neville, były obrońca United i reprezentacji Anglii, a ostatnio ekspert. – Nie mam pojęcia, co się z nim stało. Musi być ich dwóch.

Rzeczywiście, Sanchez zdaje się mieć dwie twarze. Tę gorszą pokazuje w Manchesterze, tę lepszą w reprezentacji. W tegorocznych mistrzostwach Ameryki Południowej zdobył więcej bramek niż w całym zeszłym sezonie Premier League. Dwa trafienia w rozgrywanym na przełomie czerwca i lipca turnieju nie są może powodem do chwały, ale już dowodem na to, że Sanchez nie zatracił całkowicie snajperskiego instynktu, jak najbardziej. Chile dotarło do półfinału, gdzie przegrało 0:3 z Peru.

Ze względu na udział w Copa America i kontuzję przygotowania do sezonu zaczął z dużym opóźnieniem. – Jest cztery-pięć tygodni za chłopakami. Nie zagrał w żadnym sparingu, nie licząc tego za zamkniętymi drzwiami – przypomina Ole Gunnar Solskjaer.

Odzyskać radość z gry

Jeszcze niedawno trener Manchesteru przekonywał, że Sanchez dostanie szansę, by wreszcie u niego zaistnieć. Teraz zmienił już chyba zdanie. Atak zamierza budować wokół Marcusa Rashforda i Anthony’ego Martiala, dokupił skrzydłowego Daniela Jamesa, nadzieje pokłada w niespełna 18-letnim Masonie Greenwoodzie, z którym Sanchez wdał się w kłótnię podczas jednego z treningów. Poszło o faul, jakiego wychowanek Czerwonych Diabłów dopuścił się na starszym koledze. 

– Alexis nadal jest świetnym zawodnikiem, ale nie wydaje mi się szczęśliwy. Nie potrafię tego właściwie ocenić, bo z nim nie pracuję, ale kiedy go oglądam, rzadko widzę, by się uśmiechał – zwraca uwagę Robin van Persie, który podobnie jak Sanchez zamienił kiedyś Arsenal na Manchester, ale w przeciwieństwie do niego nie wyszło mu to na gorsze. Holender kontynuował na Old Trafford strzelecką passę. 

Być może radość z gry Sanchez odzyska we Włoszech. Serie A zdążył już poznać, tam zaczynał poważną karierę - w latach 2006-2011 bronił barw Udinese i była to dla niego trampolina do wielkiego futbolu. Tam zapracował na transfer do Barcelony. Jeśli United dojdą do porozumienia z Interem, będzie już drugim piłkarzem, który tego lata zamieni Manchester na Mediolan. 
Wcześniej tę drogę przebył Romelu Lukaku. Przez dwa sezony na Old Trafford uzbierał 42 gole, ale w jego relacjach z klubem coś się wypaliło. Czuł się niedoceniany i spakował walizki. 

– Jeśli jesteś szczęśliwy w jakimś miejscu, to nie przeszkadza ci nawet, że siedzisz na ławce. Ja byłem zadowolony do momentu, gdy pewne sprawy zaczęły wychodzić do mediów. Kto odpowiadał za przeciek? Na pewno nie ja, ani mój agent. Powiedziałem im, że skoro tak grają, to może lepiej będzie, jeśli odejdę. Dałem im do zrozumienia, że nie podoba mi się wizja gry w klubie, w którym mnie nie chcą. My piłkarze nie jesteśmy głupi. Za takich nas uważają, ale swoje wiemy i jesteśmy świadomi, kto wypuszcza przecieki do prasy. Nie możemy tego akceptować – mówi Lukaku.

Efekt domina

Na brak wsparcia i zaufania Lukaku nie powinien narzekać w Mediolanie. Nowym trenerem Interu został Antonio Conte. Włoch to wielki fan jego talentu, planował ściągnąć go już do Chelsea. Tak samo jak Sancheza. Czy włoski klimat tchnie w nich nowe życie i jeszcze kiedyś powrócą do Anglii?

Conte też robi na San Siro porządki. Serie A rusza w ten weekend, ale kupować i sprzedawać zawodników można jeszcze do 2 września. Według dziennika "Tuttosport" przed zamknięciem transferowego okna Włoch chciałby sprowadzić jeszcze czterech piłkarzy, a na jego liście życzeń są m.in. Ivan Rakitić, Arturo Vidal i kolejny napastnik - Fernando Llorente. 

Wcześniej trzeba by jednak pozbyć się Mauro Icardiego. Spekulowano, że Argentyńczyk wywoła efekt domina, przejdzie do Napoli, by zastąpić Arkadiusza Milika, Polak poszuka szczęścia w Romie, a Edin Dżeko zamieni stolicę na Mediolan. Cała transakcja - jak twierdziła włoska prasa - miała na celu niedoprowadzenie do wzmocnienia Juventusu, który również interesował się Icardim. Dżeko przedłużył jednak kontrakt z Romą, a Icardiemu przenosiny do Neapolu się nie uśmiechają. 

Z Argentyńczykiem czy bez - Juve pozostaje głównym kandydatem do mistrzowskiego tytułu. Nic nie zapowiada, by dominacja hegemona z Turynu w Serie A została w najbliższym czasie przerwana.

Jego przeprowadzka z Arsenalu do Manchesteru była jednym z najgłośniejszych transferów ubiegłego roku. W powitalnym filmiku napastnik z Chile wcielił się w rolę wirtuoza odgrywającego melodię hymnu United na fortepianie. Złośliwi powiedzą, że był to jego najlepszy występ na Old Trafford. I bardzo się nie pomylą.

Oczekiwania były ogromne, w końcu Sanchez przychodził jako czołowy piłkarz i strzelec w Anglii. Ale liczby nie kłamią. Przez półtora roku zdobył tylko pięć bramek i dorzucił dziewięć asyst. Oddał 48 strzałów, w tym 22 celne. Jak obliczył „Daily Mail”, każdy jego gol (trafiał co dziesięć godzin) kosztował klub 8,2 mln funtów, a pojawienie się w składzie (45 meczów, w tym 31 w podstawowej jedenastce) ponad 900 tys.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liverpool za burtą europejskich pucharów. W grze wciąż trzej Polacy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne