Przed meczem Śląsk Wrocław był liderem Ekstraklasy. Gospodarze mieli na swoim koncie dziesięć punktów i w tym sezonie jeszcze nie przegrali. W poprzedniej kolejce pokonali 3:1 Lecha Poznań. Cracovia była piąta i miała trzy "oczka" mniej. Ostatnio wygrała 1:0 z Koroną Kielce.
Na pierwszą szansę trzeba było czekać do trzynastej minuty. Pelle van Amersfoort kapitalnie wypatrzył Mateusza Wdowiaka, ale ten w sytuacji sam na sam najpierw trafił w Matusa Putnocky'ego, a potem posłał futbolówkę nad poprzeczką.
Siedem minut później van Amersfoort dograł do Rafaela Lopesa, ale jego strzał został zablokowany. W trzydziestej minucie Przemysław Płacheta dograł z rzutu rożnego. Piłka po kiksie i zagraniu Israela Puerto trafiła do Roberta Picha. Zawodnik Śląska świetnie przyjął futbolówkę i płaskim strzałem wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
W 37. minucie na strzał zdecydował się Płacheta. Piłka odbiła się od jednego z obrońców i wyszła poza boisko. Sześć minut później w odpowiedzi Lopes uderzył po ziemi, ale skutecznie interweniował Putnocky. Ostatecznie do przerwy Śląsk prowadził 1:0.
W 51. minucie kolejną szansę miał Płacheta. Broź dograł do kolegi z drużyny, ale ten uderzył wprost w bramkarza. Piętnaście minut później piłka trafiła do Musondy, ale jego strzał został zatrzymany - relacjonuje Onet.