Finał Pucharu Narodów Afryki był taki, jak i cały turniej – nieszczególnie ekscytujący. Po raz pierwszy od 2002 roku w PNA średnia bramek spadła poniżej trzech na mecz, a w samym finale padł tylko jeden gol. I to jaki! O trofeum zadecydowało trafienie Baghdada Bounedjaha, które trzeba nazwać kuriozalnym. Po kontrataku wyprowadzonym przez Algierczyków napastnik Al Sadd oddał strzał zza pola karnego. Piłka odbiła się od jednego z obrońców, poszybowała bardzo wysokim łukiem i wpadła za kołnierz wysuniętego bramkarza Senegalu, który tylko bezradnie przyglądał się całej sytuacji... Bohater finału to jeden z najlepszych piłkarzy azjatyckich klubów, który nigdy nie grał w Europie. Bounedjah w poprzednim sezonie zdobył 39 bramek w 22 meczach tamtejszej ekstraklasy. Ogółem w klubie z Dohy strzelił 112 goli w 92 spotkaniach
Finałowy mecz, na który czekaliśmy z wielkimi oczekiwaniami, rozczarował, kończąc się takim samym rezultatem jak pierwsze starcie obu ekip, do którego doszło w fazie grupowej. W piątkowy wieczór zamiast pięknej gry mieliśmy pełno fauli, symulacji i dziwnych decyzji arbitra, który mógł pokazać multum kartek, a zwykle był wstrzemięźliwy. To było jedno z najgorszych spotkań na Pucharze Narodów Afryki. Algierczycy świetnie rozpoczęli spotkanie, jednak po kwadransie kompletnie zgaśli, skupiając się na przerywaniu akcji Senegalczyków. Ci dominowali, jednak przed przerwą nie byli w stanie kreować groźnych sytuacji pod bramką Raisa M’Bolhiego. Największe zagrożenie stworzył M’Baye Niang po strzale z dystansu, ale piłka minimalnie minęła spojenie bramki Algierii - relacjonuje Onet.
Sytuacja zmieniła się po przerwie. Wówczas dominacja Senegalczyków była bardzo widoczna. Gracze najwyżej sklasyfikowanej afrykańskiej reprezentacji w rankingu FIFA (zajmuje 22. miejsce) wykreowali sobie sporo okazji. Niebezpieczeństwo stwarzał aktywny Sadio Mané. Po godzinie gry okazje mieli również Niang, Idrissa Gueye czy Ismaila Sarr, jednak albo fatalnie pudłowali, albo świetnie prezentował się M’Bolhi. Do tego wydaje się, że ekipa Lwów Terrangi została skrzywdzona przez arbitra Sidiego Aliouma z Kamerunu. Po godzinie gry Adlene Guedioura zagrał ręką we własnym polu karnym, jednak – ku zdziwieniu piłkarzy i ekspertów – sędzia uznał, że nie zrobił tego celowo, dlatego też po konsultacji z systemem VAR zdecydował się anulować jedenastkę.
Algieria była jednym z faworytów Pucharu Narodów Afryki, dlatego też jej końcowy triumf w rozgrywkach nie jest sensacją, jednak zdecydowanie nie był to najlepszy występ ekipy Djamela Belmadiego, który rządził twardą ręką i nie bał się wyrzucić z kadry Harisa Belkebli (za pokazanie pośladków do kamery), a do tego zrugał Alexandre Oukidję czy kapitana Riyada Mahreza. Sukces na boiskach w Egipcie pozwoli jednak mieszkańcom kraju przynajmniej na chwilę zapomnieć o politycznych problemach. Algierski rząd miał nadzieję, że ze względu na finał Pucharu Narodów Afryki dziś będzie pierwszym piątkiem od lutego, w którym w stolicy tego kraju nie będzie protestów. Mimo piłkarskiego święta na ulice Algieru znów wyszły tysiące mieszkańców, by domagać się reform w kraju i większej wolności. Strajki w stolicy doprowadziły już do dymisji Abd al-Aziza Butefliki, który był prezydentem Algierii od 1999 roku.