Kiedy w 2012 roku ŁKS żegnał się z ekstraklasą, optymistów, którzy twierdzili, że szybko do niej wróci, znaleźć było trudno. Ledwie rok wcześniej w klubie objęli rządy młodzi ludzie, nazywający siebie nową generacją, ale brakowało pieniędzy, nadziei, pomysłów, nawet stadionu z prawdziwego zdarzenia.
3 maja 2012 roku na rozsypujący się obiekt przy al. Unii przyszło niespełna 3 tysiące kibiców, by obejrzeć spotkanie z GKS Bełchatów. Mimo że była to ostatnia okazja, by zobaczyć mecz ekstraklasy z udziałem ŁKS, a w całym kraju panowała piłkarska gorączka związana ze zbliżającym się Euro.
Komornik zlicytował herb
Kłopoty ciągnęły się od wielu lat. Już rok wcześniej komornik zlicytował historyczne logo – „przeplatankę" oraz flagę – bo ktoś pożyczył pieniądze pod zastaw klubowych symboli. Następnego sezonu w 1. lidze ŁKS już nie dokończył. Z powodu braku pieniędzy wycofał się po 22. kolejce i trzeba było się pogodzić z tym, że jeden z najbardziej zasłużonych polskich klubów będzie się bił z Czarnymi Rząśnia i Zawiszą Pajęczno w IV lidze.
ŁKS spadł na dno, ale zaczął się odradzać. – Teraz jest euforia, bo wracamy do ekstraklasy, ale początki są zawsze trudne. ŁKS – jak inne kluby z bogatą historią – mógł liczyć na to, że wiele osób się zaangażuje, i rąk do pracy nie brakowało. Jednak silna organizacja sama się nie stworzy, potrzeba metodycznej pracy. Zaufałem niektórym osobom i pozwoliłem im na wprowadzanie zmian. To wymagało cierpliwości i na szczęście się udało – mówi „Rzeczpospolitej" Tomasz Salski, prezes ŁKS.
Biznesmeni na ratunek
Kto się podjął ratowania zasłużonego klubu? – W większości byli to średniej wielkości łódzcy biznesmeni. Każdy pomagał, jak mógł. Wykupywali reklamy za 2 tysiące złotych w miesiącu, ale było ich dziesięciu albo nawet więcej. Ktoś przyniósł piłki, inny dał pieniądze na sprzęt. Wyjazdy nie były prostą sprawą, bo trzeba było zapłacić za autokar, wynagrodzenie kierowcy i benzynę. Już wtedy przy klubie byli Tomasz Salski i Łukasz Bielawski, którzy szukali jak największej liczby firm – wspomina Jacek Bogusiak, kibic ŁKS i autor książek o historii klubu.