Ledwie piłkarze Pepa Guardioli zaczęli świętować obronę tytułu w Anglii, a jeszcze w tym tygodniu mogą zostać wyrzuceni z rozgrywek, w których triumf dla arabskich właścicieli klubu jest od dawna przedmiotem pożądania.
UEFA od kilku miesięcy prowadzi śledztwo w sprawie omijania przez Manchester City przepisów, które miały skończyć z życiem klubów ponad stan (w myśl zasady „nie możesz wydać więcej, niż zarobiłeś"), a doprowadziły do jeszcze większej futbolowej patologii. Śledztwo ruszyło po publikacji „Spiegla". Niemiecki magazyn, powołując się na dane zebrane przez portal Football Leaks, napisał, że mistrz Anglii do obchodzenia zasad finansowego fair play wykorzystywał umowy sponsorskie.
Jeden z takich kontraktów zawarto w 2009 roku z trenerem Roberto Mancinim. Włoch został jednocześnie specjalnym doradcą Al-Jaziry, czyli innego klubu należącego do właściciela City, szejka Mansoura.
City już raz za naruszanie FFP został ukarany. W 2014 roku nałożono na niego grzywnę w wysokości 49 mln funtów (później zmniejszono ją do 18 mln). Jeśli wierzyć informacjom „New York Timesa", UEFA ma już dość lekceważenia jej przepisów. Chce pokazać, że nie są one tylko fikcją i będzie wymagać ich przestrzegania również od tych największych i najbogatszych. Dwa tygodnie temu w Nyonie doszło do ważnego spotkania przedstawicieli federacji, którzy uzgodnili, że drużyna powinna zostać wykluczona z Ligi Mistrzów na jeden sezon. Decyzja o tym, czy będzie to sezon najbliższy, czy dopiero kolejny ma należeć do Yves'a Leterme'a, byłego premiera Belgii, a obecnie szefa komisji kontroli finansowej UEFA.
Bardziej prawdopodobny jest ten drugi scenariusz, bo wyrok musiałby się uprawomocnić przed startem eliminacji do Champions League, które ruszają już pod koniec czerwca.