W grze musi być zachowany balans, równowaga między formacjami, zmiana ustawienia i taktyki w zależności od wyniku i wydarzeń na boisku.
Ajax przegrał, bo o tym wszystkim zapomniał. Chłopcy z Amsterdamu, którymi słusznie zachwycaliśmy się, kiedy pokonywali Real i Juventus, zostali skarceni przez przeciętnych zawodników Tottenhamu, którzy wykazali się mądrością i większym stadionowym obyciem.
Ajax wygrał 1:0 w Londynie i prowadził 2:0 w Amsterdamie. Godzinę przed końcem miał przewagę trzech bramek i cały stadion za sobą. Nie można przegrać w takich okolicznościach. A jednak. Ajax przegrał, bo chciał do końca cieszyć siebie i kibiców piękną grą, w której celem jest zdobywanie bramek.
Taka chwalebna filozofia w piłce nożnej jest karalna. Gdyby na miejscu Erika ten Haga był inny, bardziej doświadczony trener, być może do katastrofy by nie doszło. Z Jose Mourinho, którego nie lubię, to by się nie zdarzyło. Ten Hag mówił, że uprzedzał swoich zawodników, aby nie cieszyli się, dopóki sędzia nie zagwiżdże po raz ostatni, bo Tottenham na pewno będzie walczył do końca. Ale młodzież chyba za bardzo wierzyła w siebie. I robiła swoje – strzeliła dwie bramki, chciała więcej. Niewiele brakowało, by się udało. Ale w futbolu „niewiele", to jest dużo. Nie liczą się słupki i poprzeczki, tylko gole.
Ten Hag nie zareagował, kiedy w 46. minucie na boisko wszedł Fernando Llorente i wygrywał wszystkie górne piłki. Ciężar gry przeniósł się w okolice pola karnego Ajaxu, co musiało się skończyć źle. Ten Hag zrobił pierwszą zmianę, kiedy już było 2:2. Kto miał wytrzymać takie obciążenie psychiczne? Stoper Matthijs de Ligt ma 19 lat, pomocnicy, od których w takich sytuacjach powinno zależeć najwięcej, to też „studenci". Frenkie de Jong i Noussair Mazraoui mają po 21 lat, Donny van de Beek jest o rok starszy.