Po raz ostatni Arka schodziła zwycięsko z boiska po potyczce z Wisłą Kraków z 26 listopada 4:1. Zepchnęło to gdynian na przedostatnie miejsce w tabeli, z którego - być może - ruszą się po zakończeniu 32. kolejki w dolnej połowie tabeli ekstraklasy. Na prowadzenie z Miedzią Legnica wyprowadził gospodarzy w 33. minucie Marcus Vinicius da Silva, pewnie wykonując "jedenastkę" po bezmyślnym faulu w polu karnym Eltona Monteiro.
Podrażnieni goście rzucili się do odrabiania strat, ale na ich przeszkodzie stanął dobrze dysponowany w czwartek bramkarz Pavels Steinbors. Gdynianie w drugiej połowie głównie ograniczali się do obrony - relacjonuje Onet. Mimo to to oni zdołali strzelić drugą, ostatnią bramkę w tym meczu. Na listę strzelców wpisał się Marko Vejinović, ale ogromny błąd w tej sytuacji popełnił golkiper Sosłan Dżanajew, który wprowadzając piłkę do gry ręką rzucił ją wprost do Holendra z przeciwnej drużyny.
W drugim czwartkowym meczu Wisła Płock pokonała prowadzącą w grupie spadkowej Koronę Kielce. Pierwsi do siatki trafili gospodarze. W 32. minucie Nafciarzom został przyznany rzut wolny. Do piłki podszedł Dominik Furman, który popisał się fenomenalnym uderzeniem z około dwudziestu metrów. Matthias Hamrol tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem - pisze Onet.
Goście wyrównali, po faulu Angela Garcii Cabezaliego na Elii Soriano w polu karnym. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał sam poszkodowany, ale jeszcze przed przerwą na prowadzeniu znów byli miejscowi. Gol padł po bardzo ciekawym rozegraniu rzutu wolnego. Furman zmylił stoperów Korony i zamiast dośrodkować oddał piłkę stojącemu obok Arielowi Borysiukowi. Ten mocno uderzył po ziemi i zaskoczył zasłoniętego golkipera gości.
W drugiej połowie kibice bramek już nie zobaczyli, a zwycięstwo pozwoliło Wiśle na awans na trzecie miejsce w tabeli grupy spadkowej.