Zagłębie nie mogło pozwolić sobie na stratę punktów z zajmującą czwarte miejsce Jagiellonią, ponieważ rywale odskoczyliby wówczas w tabeli, sprawiając, że gospodarze praktycznie straciliby szansę na przepustkę do rozgrywek europejskich.
Miejscowi przejęli inicjatywę od pierwszych minut. Już w szóstej minucie Bartłomiej Pawłowski zdecydował się na strzał z okolic narożnika pola karnego. Uderzona przez niego piłka trafiła jednak jeszcze w Damjana Bohara, co kompletnie zmyliło interweniującego Mariana Kelemena - relacjonuje Onet.
W 28. minucie było już 2:0. Filip Jagiełło posłał dobre dośrodkowanie z prawego skrzydła, a w polu karnym fatalnie zachowali się obrońcy gości, którzy kompletnie nie upilnowali Patryka Tuszyńskiego. Ten nie miał żadnych kłopotów z pokonaniem bramkarza rywali.
Choć goście rzucili się do odrabiania strat, ani razu nie zdołali pokonać Konrada Forenca. Mógł to uczynić na początku drugiej połowy Jesus Imaz, ale z kilku metrów fatalnie przestrzelił głową. - W drugiej połowie lepiej się prezentowaliśmy i kto wie, może gdyby Jesus Imaz trafił, to by to pociągnęło zespół jeszcze bardziej - przyznał po meczu trener Jagiellonii Ireneusz Mamrot. - Mieliśmy dzisiaj duży problem pod względem fizycznym - dodał.
Jagiellonia dalej jest czwarta w tabeli, ale wyprzedzający ją Piast oprócz ośmiu punktów przewagi ma jeszcze w zanadrzu jedno spotkanie do rozegrania więcej. Zagłębie ma natomiast do białostoczan już tylko punkt straty.