Wyjątkowo krótki efekt nowej miotły

Po porażce w Gdańsku z Lechią 0:1 Lech wciąż nie jest pewny gry w grupie mistrzowskiej.

Aktualizacja: 07.04.2019 19:27 Publikacja: 07.04.2019 19:23

Tymczasowy trener Lecha Dariusz Żuraw

Tymczasowy trener Lecha Dariusz Żuraw

Foto: Fotorzepa/ Sławomir Mielnik

Przegrana nr 12 – w zeszłym sezonie Lech zaliczył dziewięć porażek, dwa lata temu osiem – nie była niespodzianką. Zawodnicy prowadzeni tymczasowo przez Dariusza Żurawia polegli w Gdańsku, grając przeciwko liderowi ekstraklasy Lechii – więc mowy o zaskoczeniu być nie może. Postronny obserwator mógłby może być zdziwiony marnym stylem Lecha – goście z Wielkopolski nie oddali nawet jednego celnego strzału na bramkę Dusana Kuciaka – ale każdy, kto interesuje się ekstraklasą, mógł się podobnego scenariusza spodziewać. To drugi z rzędu wyjazdowy mecz Lecha, w którym zawodnicy nie są w stanie chociaż raz uderzyć piłki tak, by leciała między słupki i poprzeczkę. Ostatni raz ta sztuka, poza Poznaniem, udała się piłkarzom Lecha 10 marca, gdy w Legnicy przegrali 2:3 z Miedzią.

Szefowie Lecha wysłali jasny sygnał, że wszystkiemu winien jest Adam Nawałka. Byłemu selekcjonerowi pokazano drzwi, zanim na dobre zdążył się w stolicy Wielkopolski urządzić. Jak się okazało, decydujący był zapis w kontrakcie, na którym tak bardzo Nawałce zależało i który był zresztą kością niezgody w przeciągających się negocjacjach Kolejorza z byłym selekcjonerem. Trener naciskał, aby można było łatwo i bez kosztów rozwiązać umowę do tegorocznego lata. Liczył bowiem, że pojawi się oferta z zagranicy (prawdopodobnie z Bliskiego Wschodu), i chciał pozostawić sobie furtkę do odejścia już po tym sezonie. Ostatecznie Lech przystał na rozwiązanie forsowane przez trenera, ale jednocześnie zastrzegł sobie, że od lipca rozwiązanie umowy przez którąkolwiek ze stron będzie już znacznie bardziej kosztowne.

Nagle okazało się jednak, że to Lech chce skorzystać z opcji łatwiejszego i tańszego rozstania, bo szefom Kolejorza nie jest po drodze z wymagającym Nawałką, który w dodatku przywykł do pewnego poziomu podczas wieloletniej pracy w PZPN. W Lechu przekonali się, że Nawałka wcale nie jest tym, kogo właściciele klubu chcieliby widzieć jako budowniczego nowego Lecha.

Między piłkarzami a byłym selekcjonerem nie było chemii i zrozumienia. Taką przynajmniej kolportowano plotkę. Potwierdzać ją miały wydarzenia z kolejki rozgrywanej w środku tygodnia. Z dala od karcącego spojrzenia Nawałki i jego sztabu piłkarze nagle zagrali składnie i pokonali Pogoń 3:2 (obie bramki tracąc w końcówce meczu). Fantastycznie spisał się Kamil Jóźwiak, którego Nawałka zesłał do rezerw, najlepszy mecz w sezonie rozegrał Darko Jevtić.

Kibice Lecha mogli więc uznać, że faktycznie ten Nawałka do niczego nie nadaje i że ich piłkarze będą już kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. Ale po 10 minutach ich wiara została zachwiana, gdy Artur Sobiech zdobył gola, a wraz z upływem czasu stawało się jasne, że Lechia nie pozwoli sobie zrobić krzywdy. Tak uwielbiany przez polskich prezesów efekt nowej miotły okazał się wyjątkowo krótkotrwały. Lechia po cichu i w niezbyt wyrafinowanym, ale skutecznym stylu idzie po pierwsze miejsce na koniec sezonu zasadniczego. W ostatniej kolejce piłkarzy Piotra Stokowca czeka jednak trudny wyjazdowy mecz z Cracovią.

29. kolejka

Korona Kielce – Zagłębie Lubin 0:2 (B. Pawłowski 77, D. Bohar 81),

Miedź Legnica – Cracovia 2:1 (A. Pikk 36, J. Cámara 41 – F. Piszczek 63),

Jagiellonia Białystok – Zagłębie Sosnowiec 2:1 (J. Imaz 19 z karnego, P. Klimala 34 – V. Sanogo 82 z karnego),

Wisła Kraków – Piast Gliwice 2:2 (M. Palcić 34 i 57 – P. Dziczek 19, M. Papadopulos 78),

Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:0 (A. Sobiech 10),

Pogoń Szczecin – Arka Gdynia 3:3 (M. Żyro 26, R. Majewski 71, S. Benyamina 87 – M. Vejinović 40, M. Jankowski 56, A. Deja 75),

Przegrana nr 12 – w zeszłym sezonie Lech zaliczył dziewięć porażek, dwa lata temu osiem – nie była niespodzianką. Zawodnicy prowadzeni tymczasowo przez Dariusza Żurawia polegli w Gdańsku, grając przeciwko liderowi ekstraklasy Lechii – więc mowy o zaskoczeniu być nie może. Postronny obserwator mógłby może być zdziwiony marnym stylem Lecha – goście z Wielkopolski nie oddali nawet jednego celnego strzału na bramkę Dusana Kuciaka – ale każdy, kto interesuje się ekstraklasą, mógł się podobnego scenariusza spodziewać. To drugi z rzędu wyjazdowy mecz Lecha, w którym zawodnicy nie są w stanie chociaż raz uderzyć piłki tak, by leciała między słupki i poprzeczkę. Ostatni raz ta sztuka, poza Poznaniem, udała się piłkarzom Lecha 10 marca, gdy w Legnicy przegrali 2:3 z Miedzią.

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Legenda brazylijskiego futbolu wraca do gry. 58-latek będzie znów strzelał gole?