Polska - Łotwa 2:0. Wymęczone zwycięstwo

Polska wygrała drugi mecz w eliminacjach mistrzostw Europy. Wymęczyliśmy zwycięstwo nad Łotwą 2:0, ale mogą cieszyć tylko trzy punkty. 51 tysięcy ludzi na PGE Narodowym denerwowało się przez 76 minut. Dopiero wtedy Robert Lewandowski strzelił bramkę głową, w swoim starym stylu, jakiego dawno w reprezentacji nie pokazywał. To jego pierwszy gol od czerwcowego meczu z Litwą. Później nie szło już ani jemu, ani reprezentacji.

Aktualizacja: 24.03.2019 23:20 Publikacja: 24.03.2019 23:13

Polska - Łotwa 2:0. Wymęczone zwycięstwo

Foto: AFP

Gdyby reprezentacja nie pokonała Łotwy, można by mówić o ogromnej sensacji. Kilku łotewskich piłkarzy jest dobrze znanych z polskiej ligi, gdzie nie grają pierwszych skrzypiec. Mimo to spisywali się bardzo dobrze, nie tylko umiejętnie się bronili, ale stwarzali też groźne sytuacje pod naszą bramką. Mieli też świetnego bramkarza Pavelsa Steinborsa, który na tym samym stadionie przed dwoma laty wywalczył dla Arki Puchar Polski.

O ile cztery dni wcześniej w Wiedniu trzeba było bić się z silniejszym przeciwnikiem, walczącym o zwycięstwo, teraz problemem stało się takie przygotowanie akcji, aby przebrnąć przez solidne łotewskie zasieki. A na to Polacy nie mogli znaleźć sposobu. Najbardziej widocznym zawodnikiem był Kamil Grosicki, imponujący rajdami na bokach boiska. Robert Lewandowski i grający obok niego od początku Krzysztof Piątek nie przeprowadzili przez 90 minut ani jednej wspólnej akcji. W Wiedniu szło im nieco lepiej.

Środkowi pomocnicy Grzegorz Krychowiak i Mateusz Klich przeciwko Austrii wypadli słabo. Przeciw Łotwie - jeszcze gorzej. Na nich trudno będzie budować reprezentację. Tym razem słaby dzień miał też Piotr Zieliński. Irytowały niecelne zagrania całej trójki (choć nie tylko ich), brak pomysłów, bicie głową w mur. W dodatku większość zawodników często przewracała się, jakby mieli złe buty, albo nie mogli utrzymać równowagi na trawie (tradycyjnie na PGE Narodowym - złej).

Krótko mówiąc: nic w drużynie nie działało. Arkadiusz Reca, na którego stawia Jerzy Brzęczek albo nie rozumiał partnerów, albo koledzy nie rozumieli jego. Jeśli będzie częściej grał, powinno być lepiej. Ale to właśnie z dokładnego dośrodkowania Recy Robert Lewandowski strzelił głową piękną bramkę.

Jak było do przewidzenia po stracie gola Łotysze stracili też rezon i po kilku minutach Kamil Glik po rogu Jakuba Błaszczykowskiego podwyższył na 2:0. Ta bramka powinna paść chwilę wcześniej, ale Przemysław Frankowski, który wszedł na boisko przed chwilą, zrobił kiks, który przejdzie do historii stadionu - nikt nie wie dlaczego nie trafił do bramki z trzech metrów.

Po dwóch meczach Polska ma sześć punktów i zajmuje pierwsze miejsce w grupie. Grać słabo i wygrać dwa mecze - to jest sztuka. Lepiej brzydko wygrać niż ładnie przegrać. Może dojdziemy do takiego poziomu, kiedy będzie nas cieszyć i wynik i gra. Kiedy zaczyna się eliminacje od dwóch zwycięstw, to można dalej pracować bez presji.

Polska - Łotwa 2:0 (0:0)

Bramki: Robert Lewandowski (76), Kamil Glik (84).

Żółte kartki: Krzysztof Piątek, Tomasz Kędziora - Vjaceslavs Isajevs, Vitalijs Maksimenko, Janis Ikaunieks.

Polska: Wojciech Szczęsny - Tomasz Kędziora, Kamil Glik, Michał Pazdan, Arkadiusz Reca - Kamil Grosicki (83. Przemysław Frankowski), Mateusz Klich (62. Jakub Błaszczykowki), Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński - Krzysztof Piątek (87. Arkadiusz Milik), Robert Lewandowski.

Łotwa: Pavels Steinbors – Kaspars Dubra, Marcis Oss, Vitalijs Maksimenko, Olegs Laizans - Deniss Rakels, Vjaceslavs Isajevs, Arturs Karasausks (85. Kristers Tobers), Janis Ikaunieks - Roberts Savalnieks (80. Vladislavs Gabovs), Vladislavs Gutkovskis (70. Roberts Uldrikis).

Gdyby reprezentacja nie pokonała Łotwy, można by mówić o ogromnej sensacji. Kilku łotewskich piłkarzy jest dobrze znanych z polskiej ligi, gdzie nie grają pierwszych skrzypiec. Mimo to spisywali się bardzo dobrze, nie tylko umiejętnie się bronili, ale stwarzali też groźne sytuacje pod naszą bramką. Mieli też świetnego bramkarza Pavelsa Steinborsa, który na tym samym stadionie przed dwoma laty wywalczył dla Arki Puchar Polski.

O ile cztery dni wcześniej w Wiedniu trzeba było bić się z silniejszym przeciwnikiem, walczącym o zwycięstwo, teraz problemem stało się takie przygotowanie akcji, aby przebrnąć przez solidne łotewskie zasieki. A na to Polacy nie mogli znaleźć sposobu. Najbardziej widocznym zawodnikiem był Kamil Grosicki, imponujący rajdami na bokach boiska. Robert Lewandowski i grający obok niego od początku Krzysztof Piątek nie przeprowadzili przez 90 minut ani jednej wspólnej akcji. W Wiedniu szło im nieco lepiej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami