Ekstraklasa: Wisła - Śląsk 1:0. Błaszczykowski znowu w domu

Historia ratowania Wisły doczekała się swojego symbolu.

Aktualizacja: 18.02.2019 19:16 Publikacja: 18.02.2019 19:08

Ekstraklasa: Wisła - Śląsk 1:0. Błaszczykowski znowu w domu

Foto: AFP

Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Kuba Błaszczykowski ustawił piłkę na jedenastym metrze. Stał bezpośrednio przed transparentem o treści: „Miłość większa od milionów – Kuba wreszcie witaj w domu”. 40 minut wcześniej trybuna przykryta były jeszcze wielką flagą z jego wizerunkiem. W ten sposób Błaszczykowski był witany z powrotem na stadionie Wisły po 12 latach przerwy. Był witany na stadionie klubu, którego stał się legendą za życia.

Reprezentant Polski mógł spokojnie przeczytać treść transparentu i przyjrzeć się detalom wykonania – złotym literom z białymi refleksami na czarnym tle. Błaszczykowski w trakcie kariery wykonywał ważniejsze jedenastki. W meczach o większą stawkę – jak chociażby na Euro 2016 gdy decydowały się losy awansu do ćwierćfinału przeciwko Szwajcarii (udanie) i kilka dni później gdy to jego pudło z jedenastu metrów zadecydowało o braku awansu do półfinału w meczu z Portugalią. Ale prawdopodobnie nawet tamte rzuty karne kosztowały go mniej emocji. W końcu posłał piłkę w lewy róg bramkarza, stanął naprzeciw fetującej go trybuny i uniósł zaciśniętą pięść w górę.

To moment symboliczny, wieńczący pewną historię. Spinający ją klamrą. Akcja ratowania Wisły przed upadkiem, akcja, w którą zaangażowały się tysiące kibiców nie tylko w Krakowie, ale w całej Polsce zyskała moment ikoniczny. Błaszczykowski stojący z pięścią uniesioną w powietrze przed banerem witającym go w domu. Bo przecież bez pomocy reprezentanta Polski dzisiejszy mecz by się nie odbył.

Gdyby finalista Ligi Mistrzów z 2013 roku nie wyłożył wraz z Jarosławem Królewskim i Tomaszem Jażdżyńskim czterech milionów złotych pożyczki na pokrycie zaległości wobec piłkarzy, równie dobrze dziś stadion przy Reymonta mógłby stać w ciemności, z wygaszonymi jupiterami, po trybunach hulałby wiatr, a grupa pasjonatów zastanawiałaby się w jakiej formie można reaktywować 13-krotnego mistrza Polski od kolejnego sezonu w IV lidze.

A tak, w poniedziałek na stadionie przy Reymonta zasiadło 21 289 kibiców. Bywało już ich na Wiśle w tym sezonie więcej – gdy przyjeżdżała Lechia Gdańsk, a także w ostatniej przed przerwą zimową kolejce, gdy do Krakowa przejechał Lech. Wówczas zresztą wiele osób było gotowych przyjmować zakłady, że to ostatni na długi czas mecz Wisły w ekstraklasie.

Ponad 20 tysięcy ludzi w poniedziałkowe popołudnie to wynik bardzo zresztą dobry. Wisła sprzedała w sumie już ponad 14 tysięcy karnetów i celuje w pobicie rekordu Widzewa Łódź (ponad 16 tysięcy karnetów sprzedanych). Jeszcze 20 minut przed początkiem meczu wydawało się, że większość potraktowała karnety jako cegiełki – formę pomocy klubowi, a niekoniecznie jako faktyczną wejściówkę na mecz. Trybuny bowiem świeciły pustkami i straszyły puste miejsca. W centrum Krakowa doszło do wypadku tramwajowego i nie jeździły one w kierunku stadionu, zaczęto się nawet zastanawiać czy nie istnieją. Zanim jednak Paweł Gil gwizdnął po raz pierwszy już większość krzesełek było zajętych i można było zacząć fetować powrót Błaszczykowskiego do domu.

Jeszcze kilkanaście dni temu nowy prezes Wisły Rafał Wisłocki przyznawał, że ma pewne obawy związane z zachowaniem trybuny C. Czy zasiadający tam fanatycy nie będą chcieli uprawiać swojej polityki, manifestować przywiązania do gangu Sharksów. Jak się okazało obawy były niepotrzebne. W pierwszej połowie wisiał wyłącznie transparent witający Kubę, w drugiej nie było żadnych flag na płocie, a poza zwyczajowymi kibicowskimi wyzwiskami, do niczego gorszącego nie doszło. Pytanie czy to nowa jakość kibicowska w Krakowie?

Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)

Bramka: Jakub Błaszczykowski (40-karny).

Żółte kartki: Vullnet Basha, Sławomir Peszko, Łukasz Burliga - Krzysztof Mączyński, Łukasz Broź, Farshad Ahmadzadeh.

Wisła: Mateusz Lis - Matej Palcic, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak - Jakub Błaszczykowski (80. Łukasz Burliga), Patryk Plewka, Vullnet Basha, Krzysztof Drzazga, Sławomir Peszko (72. Lukas Klemenz) - Marko Kolar (46. Kamil Wojtkowski).

Śląsk: Jakub Słowik – Łukasz Broź, Wojciech Golla, Piotr Celeban, Mateusz Cholewiak – Lubambo Musonda, Mateusz Radecki, Jakub Łabojko (61. Michał Chrapek), Krzysztof Mączyński, Robert Pich (78. Farshad Ahmadzadeh) – Arkadiusz Piech (58. Marcin Robak)

Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Kuba Błaszczykowski ustawił piłkę na jedenastym metrze. Stał bezpośrednio przed transparentem o treści: „Miłość większa od milionów – Kuba wreszcie witaj w domu”. 40 minut wcześniej trybuna przykryta były jeszcze wielką flagą z jego wizerunkiem. W ten sposób Błaszczykowski był witany z powrotem na stadionie Wisły po 12 latach przerwy. Był witany na stadionie klubu, którego stał się legendą za życia.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego