- Przykro mi, że odstawiam Patricka Cutrone, ale muszę kierować się dobrem drużyny - mówił przed spotkaniem z Romą trener Gennaro Gattuso, dając do zrozumienia, że teraz to Piątek jest jego pierwszym wyborem w ataku.

Przepustką do wyjściowej jedenastki okazały się dwie bramki strzelone Napoli równoznaczne z awansem do półfinału Pucharu Włoch. Polak zawiesił sobie wysoko poprzeczkę. Gdy w połowie grudnia wbijał gola Romie (Genoa przegrała 2:3), pewnie nie spodziewał się, że półtora miesiąca później wróci na Stadion Olimpijski już jako piłkarz Milanu. I że znów da swojemu zespołowi prowadzenie.

Niby rywale wiedzą już, na co go stać, niby zdają sobie sprawę, że nie można zostawić mu w polu karnym ani kawałka wolnej przestrzeni, ale nie potrafią go skutecznie przypilnować. W niedzielny wieczór Piątek wykorzystał już pierwszą okazję - po dośrodkowaniu Lucasa Paquety strzałem z bliska pokonał w 26. minucie Robina Olsena.

To jego 14. trafienie w Serie A, pierwsze od 22 grudnia. Znów mógł wykonać charakterystyczną cieszynkę, rewolwery poszły w ruch, pogoń za Cristiano Ronaldo (17 goli) rozpoczęta. Teraz przed nim seria meczów z teoretycznie słabszymi przeciwnikami (Cagliari, Atalanta, Empoli, Sassuolo, Chievo), w których będzie mógł powiększyć swój dorobek. Potem pierwsze derby Mediolanu.
Polski snajper nie schodzi z okładek włoskich dzienników.“Gazzetta dello Sport” uważa, że poprzednim piłkarzem, który tak szybko oczarował kibiców Milanu, był Brazylijczyk Kaka. Eksperci prześcigają się w porównaniach Piątka do byłych gwiazd klubu. 

“Nie gra głową tak jak Oliver Bierhoff, nie ma przyspieszenia Andrija Szewczenki, nie jest tak potężny jak Marco van Basten i nie ma takiego zmysłu akrobatycznego jak Zlatan Ibrahimović. Ma za to instynkt jak Filippo Inzaghi. Jak na zawodnika silnego fizycznie strzela szybko, a kiedy trzeba, sam idzie po piłkę. Jest w nim również coś z Alberto Gilardino, bo choć gra głową to nie jego specjalność, wie, jak zdobywać gole w ten sposób” - napisała w weekend “Gazzetta dello Sport”.