Kto zatęsknił za szlagierem w wydaniu hiszpańskim, ten w najbliższym miesiącu dostanie go w potrójnej dawce. 27 lutego obie drużyny rozegrają rewanż na Santiago Bernabeu, a trzy dni później zmierzą się tam w meczu ligowym.
Od ostatniego El Clasico minęły już ponad trzy miesiące. Barcelona rozbiła wówczas Real 5:1. Kontuzjowanego Leo Messiego zastąpił godnie Luis Suarez, uzyskując hat tricka.
Występ Argentyńczyka ponownie stoi pod znakiem zapytania. W sobotnim spotkaniu z Valencią (2:2), w którym zdobył dwa gole, doznał urazu uda. W poniedziałek przeszedł badania, nie wykazały poważnych uszkodzeń, ale wciąż odczuwa ból. We wtorek trenował już z kolegami, ale decyzja o jego występie ma zapaść dopiero przed meczem. Podobnie jak w sprawie Ousmane'a Dembele, który najpierw leczył skręconą kostkę, a potem zmagał się z grypą.
Messi strzelał bramki w dziesięciu ostatnich spotkaniach Barcelony (w sumie 14 goli). W Realu drugą młodość przeżywa Karim Benzema, który w czterech meczach uzbierał sześć trafień. Królewscy wszystkie z nich wygrali i zmniejszyli stratę do prowadzących w tabeli Katalończyków. Nadal jednak wynosi ona osiem punktów. Kto wie, czy o trofeum nie będzie znów łatwiej w Europie. Ale zwycięstwo w El Clasico może pozwolić wykrzesać siły na resztę sezonu.
Na gwiazdę Realu zaczyna wyrastać Vinicius Junior. 18-letni Brazylijczyk, choć rozegrał dopiero 20 spotkań (trzy gole, dziesięć asyst), już dziś porównywany jest do jednej z klubowych legend. „Młodego zawodnika z tak wielką pewnością siebie nie było u nas od czasów Raula” – pisze „Marca”. Thibaut Courtois porównuje go do Edena Hazarda. – Obaj grają bardzo odważnie, nie boją się żadnego przeciwnika – mówi bramkarz Królewskich.