Długo wydawało się, że Legia nie wykorzysta szansy i dozna sensacyjnej porażki na boisku beniaminka i outsidera Ekstraklasy. Zagłębie Sosnowiec na prowadzenie wyszło już w 9 minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Radosława Majeckiego pokonał Piotr Polczak - czytamy w Onecie.
Legia miała swoje szanse w I połowie - ale piłkarze mistrza Polski albo strzelali niecelnie, albo na ich drodze stawał Dariusz Kudła. Prowadzenie mogło jednak podwyższyć również Zagłębie Sosnowiec - po akcjach Szymona Pawłowskiego i Konrada Wrzesińskiego.
Legia wyrównała tuż po rozpoczęciu II połowy, kiedy to po dośrodkowaniu Andre Martinsa gola strzałem głową zdobył William Remy. Zagłębie znów prowadziło już kilkadziesiąt sekund później, gdy Carlitos pokonał swojego bramkarza po dośrodkowaniu Żarko Udovicicia.
W 70 minucie sędzia na blisko 10 minut musiał przerwać spotkanie z powodu odpalenia przez kibiców fajerwerków. Po tej przymusowej przerwie Legia rzuciła się do odrabiania strat - i w końcówce spotkania dopięła swego.
Najpierw w 84. minucie Adam Hlousek dobił piłkę do bramki po strzale w słupek Martinsa z rzutu wolnego, a potem rezerwowy Sandro Kulenović wyskoczył najwyżej do piłki po dośrodkowaniu Michała Kucharczyka i pokonał Kudłę.