Jest w nas niczym nieuzasadniona wiara w polską drużynę narodową nawet wtedy, kiedy logika nakazuje zaledwie ostrożny optymizm. Tak było również przed mistrzostwami świata w Rosji.
Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz wielu kibiców czekało na turniej z nadziejami rozbudzonymi przez sportowych, a zwłaszcza niesportowych, dziennikarzy. Złudną wielkość potwierdzało miejsce w pierwszej dziesiątce rankingu Światowej Federacji Piłkarskiej (FIFA), osiągnięte tyleż przez dobrą postawę reprezentacji w eliminacjach, ile przez sprytną politykę Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN).
Obrazu dopełniał tajemniczy uśmiech Adama Nawałki, mający sprawić wrażenie, że trener jest dobrej myśli, wie wszystko, tylko nie zamierza się swoją wiedzą i przemyśleniami dzielić. Nawałka nie udzielał wywiadów, a kiedy już musiał robić to dla telewizji lub wypowiadał się na konferencjach prasowych, byliśmy pod wrażeniem jego dyplomatycznej sprawności.
Selekcjoner nigdy nie wychodził poza sztampowe stwierdzenia, unikał odpowiedzi na trudne pytania, więc tak naprawdę my, dziennikarze, a za naszym pośrednictwem kibice, mieliśmy niepełny obraz tego, co dzieje się wewnątrz kadry.
Samobójcze decyzje
Ale nawet ta niepełna wiedza, bo przecież każdy z nas ma oczy, uszy i swoje źródła informacji, kazała patrzeć na zbliżający się mundial z ostrożnością. To, co stało się w Rosji, przeszło jednak wyobrażenia największych pesymistów i prześmiewców.