Alibaba i tajemniczy inwestorzy

W przyszłym tygodniu ruszają klubowe mistrzostwa świata. Do Zjednoczonych Emiratów Arabskich przyjadą najlepsze drużyny piłkarskie z sześciu kontynentów, ale ich rywalizacja wzbudza coraz mniejsze emocje. FIFA szuka sposobów, jak zwiększyć zainteresowanie i zyski.

Publikacja: 09.12.2018 11:45

Alibaba i tajemniczy inwestorzy

Foto: AFP

W pierwszej rundzie zmierzą się reprezentant gospodarzy Al-Ain i mistrz Oceanii Team Wellington. W drugiej do zwycięzcy dołączą najlepsze zespoły z Ameryki Północnej, Afryki i Azji: Chivas de Guadalajara, Esperance de Tunis i Kashima Antlers. Dopiero od półfinałów swój udział w rozgrywkach zaczną drużyny z Europy i Ameryki Południowej: Real Madryt oraz Boca Juniors lub River Plate (triumfatora Copa Libertadores poznamy w niedzielę).

Real, który broni tytułu (trofeum zdobywał też w latach 2014 i 2016), czeka na zwycięzcę meczu Kashima - Guadalajara. Kto by nim nie był, Królewscy i tak będą zdecydowanym faworytem. Zespoły ze Starego Kontynentu wygrały dziesięć z 14 dotychczasowych turniejów (trzykrotnie Barcelona i Real, poza tym Milan, Inter, Manchester United i Bayern Monachium). Ich przewaga nad resztą świata nie podlega dyskusji.

Zagrożenie dla Ligi Mistrzów

W Europie zainteresowanie imprezą jest znikome. Klubowych mistrzostw nie gościła ani razu. Ich pierwszym gospodarzem była Brazylia, później organizacją dzieliły się Japonia, Maroko i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Do 2014 roku sponsorem tytularnym była Toyota, od tego czasu jest nim Alibaba Group. Chiński potentat e-handlu podpisał umowę do 2022 roku.

Prezesowi FIFA Gianniemu Infantino - przeciwnemu powołaniu Superligi, czyli zamkniętych rozgrywek dla futbolowej elity - marzy się rozbudowanie KMŚ. W planach jest zwiększenie liczby uczestników z siedmiu do 24. Połowa z nich pochodziłaby z Europy, gwarantowany udział miałoby czterech ostatnich triumfatorów Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Cztery miejsca zarezerwowane byłyby dla Ameryki Południowej, po dwa - dla Afryki, Azji, Ameryki Północnej. Stawkę uzupełniłaby najlepsza drużyna z kraju gospodarza oraz zwycięzca barażu między zespołami z Ameryki Płd. i Oceanii.

Kluby dostałyby do podziału 75 procent z 3 mld, jakie obiecali sponsorzy (dla porównania ubiegłoroczne KMŚ przyniosły tylko 37 mln przychodu, z czego na konto zwycięzcy trafiło pięć). FIFA nie zdradza, skąd pochodzą inwestorzy. Zaprzecza, że z Arabii Saudyjskiej, która nie ma ostatnio najlepszej prasy. Skąd te przypuszczenia? Infantino tylko w tym roku kilkakrotnie spotykał się z saudyjskim królem i następcą tronu.       

Z przecieków wynika, że sponsorzy założyli fundusz inwestycyjny w japońskim konglomeracie SoftBank. Nowe klubowe mistrzostwa mogłyby ruszyć w 2021 roku. Przygotowano dwie propozycje. Pierwsza zakłada, że byłyby rozgrywane raz na cztery lata i zastąpiłyby w kalendarzu Puchar Konfederacji, czyli odbywającą się rok przed mundialem próbę generalną w kraju gospodarza przed główną imprezą. Drugi pomysł to coroczny, przedsezonowy turniej w lipcu lub sierpniu.

Bezwzględny merkantylizm

Decyzja miała zapaść podczas październikowego Kongresu FIFA w Kigali, ale delegaci UEFA zagrozili, że jeśli dojdzie do głosowania, wyjdą z sali. Sprawa wróci w marcu, będzie dyskutowana na posiedzeniu w Miami, ale już wiadomo, że zdobycie sprzymierzeńców nie będzie łatwe.

- Nie potrafię pogodzić się z tym, że niektórzy ludzie zaślepieni żądzą zysku rozważają sprzedaż duszy turniejów piłkarskich mętnym prywatnym funduszom - grzmiał w maju szef UEFA Aleksander Ceferin. - Pieniądze nie rządzą, a europejski model sportowy musi być szanowany. Futbol nie jest na sprzedaż. Nie pozwolę, by został złożony na ołtarzu wysoce cynicznego i bezwzględnego merkantylizmu.

W opozycji - oprócz UEFA, która nie chce konkurencji dla Champions League - są: Europejskie Stowarzyszenie Klubów (ECA) i organizacja World Leagues Forum, skupiająca 38 zawodowych lig, m.in. angielską Premier League, hiszpańską La Liga i włoską Serie A.

Andrea Agnelli, przewodniczący ECA i prezes Juventusu, zauważa, że w najbliższym czasie nie ma miejsca na nowe rozgrywki, bo futbolowy kalendarz jest szczelnie wypełniony do 2024 roku. Dodaje, że priorytetem jest dla niego teraz ekspansja - również finansowa - Ligi Mistrzów.  

Radość księgowych

Obaw o nadmierną eksploatację organizmów piłkarzy nie podziela reprezentujący ich interesy związek FIFPro. Od mundialu w RPA (2010) FIFA wypłaca klubom rekompensaty za udział zawodników w mistrzostwach. W tym roku całkowita kwota wzrosła z 70 do 209 mln dol. (8,5 tys. za każdy dzień pobytu gracza). Najwięcej otrzymały Manchester City (5 mln) i Real (4,8 mln), który na ewentualne zmiany reaguje pozytywnie.

- Wierzymy, że takie rozgrywki byłyby atrakcyjniejsze dla kibiców - mówił już kilka miesięcy temu dyrektor Królewskich Emilio Butragueno.
Na pewno byłyby atrakcyjniejsze dla księgowych. Real za sam start dostałby więcej niż za wygranie w ubiegłym sezonie Ligi Mistrzów (100 mln dol.). Pomysłowi przyklaskują także m.in. Barcelona i kluby z Anglii.        

Infantino, który w maju będzie się ubiegał o reelekcję, nie składa broni. Chce też powołać Ligę Światową na wzór organizowanej przez UEFA Ligi Narodów. "Sueddeutsche Zeitung" twierdzi, że prezes FIFA wyprzedaje światowy futbol, ponieważ w projekcie umów dotyczących nowych rozgrywek znalazł się również dodatkowy zapis o sprzedaży praw do kolejnego mundialu, w tym do transmisji telewizyjnych i internetowych, archiwów, filmów, gier wideo i merchandisingu.

FIFA na tej transakcji zarobiłaby 25 mld dol. Powstałaby spółka FIFA Digital Corporation, w której światowa organizacja miałaby 51 proc. udziałów. Jej przewodniczącym zostałby Infantino, co gwarantowałoby mu 2 mln rocznego wynagrodzenia - informuje niemiecka gazeta.     

Chcą tworzyć historię

Piłkarze Realu przekonują, że klubowe mistrzostwa w Emiratach potraktują poważnie. Mimo słabszego początku sezonu, który miał być symptomem nasycenia sukcesami, zapewniają, że wciąż są głodni zwycięstw. W kadrze znaleźli się wszyscy najważniejsi zawodnicy - na czele ze zdobywcą Złotej Piłki Luką Modriciem oraz Sergio Ramosem, Tonim Kroosem, Karimem Benzemą czy Garethem Bale'em.

- Nikt nie wygrał turnieju trzy razy z rzędu. Chcemy dalej tworzyć historię - zaznacza Raphael Varane. - To dla nas ważny puchar - potwierdza Benzema. Mecz półfinałowy 19 grudnia, finał - trzy dni później.

Sędziowie będą mogli korzystać z wideoweryfikacji, a jednym z arbitrów odpowiedzialnych za system VAR będzie Polak - Paweł Gil, który pełnił tę rolę także podczas mundialu w Rosji.

W pierwszej rundzie zmierzą się reprezentant gospodarzy Al-Ain i mistrz Oceanii Team Wellington. W drugiej do zwycięzcy dołączą najlepsze zespoły z Ameryki Północnej, Afryki i Azji: Chivas de Guadalajara, Esperance de Tunis i Kashima Antlers. Dopiero od półfinałów swój udział w rozgrywkach zaczną drużyny z Europy i Ameryki Południowej: Real Madryt oraz Boca Juniors lub River Plate (triumfatora Copa Libertadores poznamy w niedzielę).

Real, który broni tytułu (trofeum zdobywał też w latach 2014 i 2016), czeka na zwycięzcę meczu Kashima - Guadalajara. Kto by nim nie był, Królewscy i tak będą zdecydowanym faworytem. Zespoły ze Starego Kontynentu wygrały dziesięć z 14 dotychczasowych turniejów (trzykrotnie Barcelona i Real, poza tym Milan, Inter, Manchester United i Bayern Monachium). Ich przewaga nad resztą świata nie podlega dyskusji.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Pusty tron w Lidze Mistrzów. Dlaczego Manchester City nie obroni tytułu?
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami