Ostatnie mecze Lecha i Górnika dostarczały wielu emocji i goli. W trzech ostatnich spotkaniach pomiędzy obiema zespołami zawsze padały co najmniej cztery gole. W piątkowy wieczór piłkarze też nie zawiedli. Zabrzanie od początku ruszyli na rywala.
Już w 2. minucie prowadzenie mógł zdobyć Górnik, gdy na bramkę Matusa Putnockuy'ego główkował po wrzucie piłki z autu Dani Suarez. Bramkarz Lecha sparował piłkę na rzut rożny. Gospodarze nie zwalniali. W ciągu pierwszych pięciu minut meczu mieli już trzy rzuty rożne. Lech jednak też nie ograniczał się do obrony. W 6. minucie groźnie, tuż obok bramki Tomasza Loski strzelał Kamil Jóźwiak - czytamy w Onet.
W 7. minucie z bramki cieszyli się piłkarze Górnika, a swoją pierwszą bramkę w LOTTO Ekstraklasie zdobył Jesus Jimenez. Piłkę wybił Loska, głową przedłużył ją obrońca Lecha, Rafał Janicki, dopadł do niej Hiszpan i płaskim strzałem dał prowadzenie gospodarzom.
Było 1:0, a Kolejorz ruszył do ataku, ale był bardzo niekonkretny. Piłkarze z Poznania potrafili zbliżyć się do bramki rywala, ale nie byli w stanie oddać strzału. W 16. minucie udało się to Christianowi Gytkjaerowi, ale jego uderzenie było bardzo niecelne. W Górniku aktywny był Jimenez, w 21. minucie znów strzelał na bramkę. Dwie minuty później niewiele się pomylił jego rodak Igor Angulo. Miał też swoją szansę w w 29. minucie, choć podanie do niego w pole karne okazało się minimalnie niecelne.
Lech atakował z rzadka. Warto jednak odnotować próbę Tiby, który w 30. minucie uderzył w sam środek bramki Loski. Strzał był mocny i bramkarz Górnika tylko zdołał odbić piłkę przed siebie. Swoich sił próbował także Maciej Makuszewski, ale strzelał minimalnie nad poprzeczką. W końcówce pierwszej połowy obraz spotkania nieco się zmienił i większą inicjatywę mieli piłkarze Lecha. Loska musiał w 41. minucie bronić kąśliwy strzał Amarala.