Epilogiem czwartej kolejki ekstraklasy było starcie sąsiadujących ze sobą w tabeli po trzech meczach Korony Kielce i Śląska Wrocław. W dorobku obu ekip znajdowało się do tej pory tyle samo punktów i identyczne wyniki: remis, zwycięstwo i porażka.
W składzie Śląska od pierwszych minut znaleźli się między innymi Daniel Łuczak i Mateusz Radecki, co mogło być odebrane jako niespodziankę. Po pierwszych 10 minutach trzeba jednak było przyznać, że trenerowi Tadeuszowi Pawłowskiemu udało się zaskoczyć rywali.
Właśnie w 10. minucie ekipa Śląska otworzyła wynik spotkania. Wielką wpadkę zaliczył bramkarz gospodarzy - Matthias Hamrol, który po wyrzucie piłki z autu skierowanego w jego stronę, przyjął ją wyjątkowo nieudolnie. Futbolówkę, która odskoczyła od golkipera na dobrych kilka metrów przejął Marcin Robak i wyprowadził gości na prowadzenie.
Na odpowiedź Korony nie trzeba było czekać długo, bo zaledwie siedem minut później niezdecydowanie obrońców z Wrocławia wykorzystać próbował Ivan Jukić. Chociaż pierwotnie jego strzał przeszedł ponad bramką, to VAR wykazał, że wcześniej miało miejsce zagranie piłki ręką w polu karnym. Podyktowany rzut karny na bramkę zamienił w 20. minucie włoski napastnik Elia Soriano.
Obcokrajowcy wyróżniali się po stronie Scyzorów - zarówno Ivan Jukić jak i Elia Soriano indywidualnymi zrywami potrafili tworzyć zagrożenie na połowie przeciwnika. Wiele razy piłkarze ci grali dwójkowe akcje, podczas których zawodnicy Śląska tylko patrzyli na rozwój wydarzeń.