Legia drugi raz w ostatnich trzech sezonach w walce o Champions League zmierzy się z mistrzem Irlandii, Różnica polega na tym, że w 2016 r. stawką meczu z Dundalk był awans do fazy grupowej, teraz jest nią tylko przejście do drugiej rundy.
Po reformie liczba wolnych miejsc, o które będzie się toczyć rywalizacja w kwalifikacjach, spadła z dziesięciu do sześciu: awansują dwie drużyny z tzw. ścieżki niemistrzowskiej i cztery z mistrzowskiej, czyli tej, w której znajduje się Legia. Zwolnione z eliminacji zostały zespoły, które zajęły czwarte pozycje w ligach hiszpańskiej, niemieckiej, angielskiej i włoskiej.
Mistrz Polski będzie musiał pokonać nie jak dotąd trzech, ale aż czterech przeciwników. Jeśli wygra z Cork City, spotka się ze Spartakiem Trnava (Słowacja) lub Zrinjskim Mostar (Bośnia i Hercegowina). W play off może trafić nawet na PSV Eindhoven.
Cork City został założony w 1984 r. Przed rokiem (w Irlandii gra się systemem wiosna–jesień) świętował trzecie mistrzostwo. Po 25 kolejkach obecnego sezonu zajmuje drugie miejsce – cztery punkty za Dundalk, z którym pod koniec czerwca przegrał 1:2. Nie brak jednak głosów, że to drużyna silniejsza niż przeciwnik, z którym Legia mierzyła się dwa lata temu. Grają w niej niemal sami Irlandczycy (poza tym jeden Szkot i jeden Francuz). Najlepszymi strzelcami są 30-letni Graham Cummins i siedem lat młodszy Kieran Sadlier (po 11 bramek).
Legia poleciała do Cork mocno osłabiona: bez pozyskanego latem z Wisły Kraków Hiszpana Carlitosa oraz Miroslava Radovicia i Eduardo. We wtorek na boisku zabraknie także Michała Pazdana i Artura Jędrzejczyka, którzy po mundialu udali się na urlop i pojawią się w klubie dopiero w przyszłym tygodniu, oraz Jarosława Niezgody, który przeszedł zabieg serca i wróci do treningów za około dwa miesiące.