Lech Poznań - FC Utrecht 2:2 (1:1)
Lech Poznań, mimo optycznej przewagi, pierwsze spotkanie zremisował na wyjeździe 0:0, w rewanżu musiał więc wygrać. Mecz rozpoczął się jednak dla poznaniaków fatalnie, bo już w 44. sekundzie spotkania Holendrów na prowadzenie wyprowadził Gyrano Kerk.
Przy korzystnym wyniku goście skupili się na defensywie. W 21. minucie Radosław Majewski uderzył z rzutu wolnego w poprzeczkę, ale pięć minut później wyrównał Christian Gytkjaer. Dalej wynik promował jednak przyjezdnych, a mimo kilku okazji, podopiecznym Nenada Bjelicy nie udało się strzelić przed przerwą kolejnej bramki.
Po wznowieniu gry pierwsi zaatakowali Holendrzy, wypracowując sobie kilka dogodnych sytuacji. Na szczęście dla miejscowych bramkarz Matus Putnocky zachował czyste konto, a po drugiej żółtej kartce dla środkowego pomocnika gości Ramona Leeuwina wydawało się, że decydujący gol dla Lecha jest kwestią czasu. Lech nie potrafił jednak wykorzystać przewagi, a dodatkowo minutę przed końcem regulaminowego czasu gry drugie trafienie dla Utrechtu dołożył po kontrze Cyriel Dessers. Nadzieje "Kolejorza" odżyły po decyzji sędziego, który doliczył aż 7 minut do drugiej połowy, a jeszcze bardziej po wyrównującym golu Gytkjaera. Mimo naporu gospodarzy, Holendrzy zdołali utrzymać bramkowy, korzystny dla nich remis do końcowego gwizdka.
FC Midtjylland - Arka Gdynia 2:1 (0:0)
To co nie udało się w doliczonym czasie Lechowi, wyszło rywalowi drugiej polskiej drużyny, rywalizującej w trzeciej rundzie kwalifikacji do Ligi Europejskiej. Niewielu stawiało na Arkę Gdynia przed rewanżem tej drużyny z FC Midtjylland, tymczasem zdobywca Pucharu Polski decydującą o odpadnięciu bramkę stracił dopiero w ostatnich sekundach.