45 mln euro za 17-latka, który zagrał dopiero kilkanaście minut w dwóch meczach ligowych? Kto bogatemu zabroni. Real w sobotę może przejść do historii jako pierwsza drużyna, która obroni trofeum w Lidze Mistrzów, ale już myśli o przyszłości. Cristiano Ronaldo nie będzie przecież grał wiecznie.
Brazylijczyk Vinicius Junior ma dołączyć do Królewskich najwcześniej za rok, po uzyskaniu pełnoletności (to wymóg FIFA w przypadku piłkarzy spoza Unii Europejskiej). Na razie zostaje w ojczyźnie, we Flamengo Rio de Janeiro. Wybrał Madryt, choć oferta Barcelony była podobno korzystniejsza.
– U nich zarabiałby więcej – przekonuje Frederico Pena, agent zawodnika. – Ale skupiliśmy się na tym, co będzie najlepsze dla jego kariery, a nie dla portfela. Wystarczy spojrzeć na przykłady Raphaela Varane’a, Sergio Ramosa, Casemiro, Marco Asensio czy Marcelo. Wszyscy przybyli na Santiago Bernabeu przed 22. urodzinami i osiągnęli sukces. W Barcelonie stawia się natomiast na wychowanków, którzy znają system, lub ściąga się doświadczonych graczy, którzy mają później ogromne problemy, jak Arda Turan. Neymar był wyjątkiem.
Vinicius Junior to kolejny Brazylijczyk – po Gabrielu Jesusie sprowadzonym zimą do Manchesteru City – nazywany nowym Neymarem. O króla strzelców i najlepszego zawodnika tegorocznych mistrzostw Ameryki Południowej biło się również m.in. PSG.
Katarscy właściciele klubu z Paryża po sezonie pełnym niepowodzeń (utracony tytuł, szybkie odpadnięcie z Champions League) chcą być latem bardzo aktywni. Głową za brak trofeów, a właściwie za wpadki transferowe zapłacił Olivier Letang, wielki zwolennik kupna Grzegorza Krychowiaka (według ostatnich przecieków ma zostać wypożyczony, a nie sprzedany).