Ekstraklasa: Mistrz liderem. Przetasowania na szczycie tabeli

Legia bezdyskusyjnie pokonała Lecha 2:0, a jako że Jagiellonia została w Gdańsku zdeklasowana aż 0:4, to obrońcy tytułu z Warszawy po raz pierwszy w tym sezonie zostali trzy kolejki przed końcem nowym liderem.

Publikacja: 17.05.2017 22:59

Ekstraklasa: Mistrz liderem. Przetasowania na szczycie tabeli

Foto: PAP/ Bartłomiej Zborowski

Goście z Poznania wyglądali – szczególnie w pierwszej połowie – na przestraszonych i jakby mecz ten przegrali w głowach jeszcze zanim wyszli na murawę. Nenad Bjleica, który zbierał tyle pochwał od kibiców i ekspertów, powtórzył ustawienie z niedawnego meczu, który Lech przegrał tracąc gola w doliczonym czasie gry. Wtedy eksperyment z zostawieniem Marcina Robaka na ławce rezerwowych i wystawieniem w jego miejsce Dawida Kownackiego się nie udał. Młodszy z napastników był bezradny  w starciach z reprezentantem Michałem Pazdanem, a fizycznie nie miał szans z rosłym i dobrze zbudowanym Maciejem Dąbrowskim. Chorwacki szkoleniowiec jednak nie wyciągnął żadnych wniosków i znów przez ponad pół meczu kibice Lecha z niedowierzaniem kręcili głową ilekroć Kownacki odbijał się od Pazdana albo Dąbrowskiego.

Ale to i tak było niczym w porównaniu jak zawodnicy Lecha odbijali się od Vadisa Odjidji Ofoe. Belg wyglądał jak chłopak ze starszej klasy, który wyszedł na podwórko pograć z młodszymi kolegami. Nie chodzi nawet o pięknego gola, którego strzelił w siódmej minucie po długim i bardzo dokładnym podaniu Dąbrowskiego. Odjidja Ofoe po prostu przerastał o klasę wszystkich pozostałych uczestników meczu w Warszawie. Łatwość z jaką wprowadzał piłkę do ataku, spokój z jakim mijał rywali, to ile widział i jak dobrze podawał, powodowało, że fani z Warszawy ze spokojem mogli oglądać to spotkanie.

Kwintesencją jego postawy w tym meczu była akcja z 76. minuty. Ofoe tak zakręcił w głowie Janowi Bednarkowi, że młody stoper Lecha wywrócił się niemal uderzając twarzą w murawę, i zostawił tyle miejsca belgijskiemu pomocnikowi, że ten pobiegł na bramkę Matusa Putnockiego, ale tuż przed polem karnym został sfaulowany przez Abdula Aziza Tetteha. Za co sędzia Daniel Stefański pokazał mu żółtą kartkę.

- Legia miała jednego zawodnika, który nie pasuje do tej ligi, mówię o Odjidji-Ofoe. Perfekcyjny technicznie, bardzo szybki, nie wiedzieliśmy jak przeciwko niemu grać, to był zdecydowanie najlepszy zawodnik tego meczu – przyznawał z rozbrajającą szczerością Bjelica.

Bramkę na 2:0 zdobył wracający po wyleczeniu urazu Michał Kucharczyk – człowiek, który wiecznie musi dowodzić, że nie jest za słaby na Legię i którego wiecznie na siłę z klubu się wypycha. Kucharczyk dostał podanie od Tomasza Jodłowca, Władymir Kostewycz nie nadążył z założeniem pułapki ofsajdowej i Kucharczyk znalazł się sam przed Putnockim. Przerzucił nad nim delikatnie piłkę, minął bramkarza i głową skierował piłkę do siatki. Gol jak z podwórka.

- Zagraliśmy dobry mecz i wygraliśmy zasłużenie. Od początku narzuciliśmy swój styl, graliśmy tak jak zakładaliśmy sobie na odprawie taktycznej. Wyrachowanie z przodu i z tyłu – mówił po spotkaniu trener Jacek Magiera. – Teraz najważniejsze dla nas by zachować koncentrację. Pierwszy raz w tym sezonie zostaliśmy liderem ekstraklasy i już od jutra będziemy się koncentrować na kolejnych spotkaniach.

W Gdańsku Jagiellonia wysoko przegrała, mimo iż w pierwszym kwadransie to goście dominowali. Podopieczni Michała Probierza stworzyli sobie trzy doskonałe okazje do zdobycia gola, ale żadnej nie wykorzystali. I gdy tylko nieco spuścili z tonu posypały się na nich kolejne nieszczęścia. Najpierw w polu karnym faulował Ziggy Gordon Sławomira Peszkę, a osiem minut później Guti powalił Jakuba Wawrzyniaka. Oba rzuty karne wykorzystał Marco Paixao.

Można się było spodziewać, że reakcja trenera Probierza będzie wybuchowa, szkoleniowiec Jagiellonii od lat toczy swoją małą prywatną wojnę z sędziami. O ile pierwszy rzut karny był ewidentny, tak do drugiego można było mieć wątpliwości. Kamery telewizyjne pokazały jak wściekły Probierz krzyczy na Tomasza Musiała. W przerwie ponoć próbował też skonfrontować się z trenerem Lechii Piotrem Nowakiem, ale został oddzielony przez ochroniarzy.

Jagiellonia  w niedzielę podejmie u siebie nowego lidera – Legię. Z kolei Lech zagra u siebie z Lechią Gdańsk.

Goście z Poznania wyglądali – szczególnie w pierwszej połowie – na przestraszonych i jakby mecz ten przegrali w głowach jeszcze zanim wyszli na murawę. Nenad Bjleica, który zbierał tyle pochwał od kibiców i ekspertów, powtórzył ustawienie z niedawnego meczu, który Lech przegrał tracąc gola w doliczonym czasie gry. Wtedy eksperyment z zostawieniem Marcina Robaka na ławce rezerwowych i wystawieniem w jego miejsce Dawida Kownackiego się nie udał. Młodszy z napastników był bezradny  w starciach z reprezentantem Michałem Pazdanem, a fizycznie nie miał szans z rosłym i dobrze zbudowanym Maciejem Dąbrowskim. Chorwacki szkoleniowiec jednak nie wyciągnął żadnych wniosków i znów przez ponad pół meczu kibice Lecha z niedowierzaniem kręcili głową ilekroć Kownacki odbijał się od Pazdana albo Dąbrowskiego.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Bilety na Euro 2024. Czy są imienne? Co z wysyłką i zwrotem? Jakie ceny dla dzieci?
Piłka nożna
Euro 2024. Jak Luciano Spalletti odbudowuje reprezentację Włoch
Piłka nożna
Nowy termin sprzedaży biletów na mecze Polski na Euro 2024. Jest komunikat PZPN
Gruzja
Rząd zdecydował o odznaczeniu piłkarzy za awans na Euro 2024
Piłka nożna
Polska na Euro 2024. Jak kupić bilety na jej mecze? Uwaga na jeden warunek