Legia nie pożegnała się w dobrym stylu z Ligą Europy. Przegrana z Napoli nie jest powodem do wstydu, nawet strata aż pięciu goli nie boli teak bardzo, jak styl porażki. Bo zawodnicy Stanisława Czerczesowa na mecz z Włochami wyszli jakby byli przerażeni klasą rywala.
Piłkarze Legii nawet nie próbowali atakować, a pomysł Stanisława Czerczesowa na grę obronną przypomniał futbol z połowy lat 90. Po każdej stracie, które zresztą mnożyły się co i rusz, zawodnicy cofali się w okolice własnego pola karnego, nawet jedyny napastnik – Nemanja Nikolić zajmował pozycję głęboko w środku pola. Jakby trener Legii nie słyszał wcześniej o pressingu, czy o tym, że odebranie piłki rywalowi na jego połowie, powoduje, że samemu ma się bliżej do bramki przeciwnika. Wydawało się, że to już dawno obowiązujące abecadło w europejskim futbolu.
I Czerczesow oczywiście też o tym doskonale wie, ale ewidentnie nakazał tak w czwartkowy wieczór grać swoim piłkarzom. Gdyby ten retro-futbol miał przynieść jakiekolwiek korzyści Legii, byłby przynajmniej uzasadniony. Ale porażka 2:5 pokazuje, że o żadnych korzyściach nie może być mowy. A wicemistrz Polski mógł przegrać jeszcze bardziej boleśnie, ale jednego z goli Napoli nie uznał z sobie tylko wiadomych powodów sędzia, a w innej sytuacji Dusana Kuciaka wyręczył najpierw Igor Lewczuk wybijając głową piłkę z linii bramkowej po strzale Driesa Mertensa, a nstępnie słupek po dobitce Jose Callejona.
Klasą dla siebie był belgijski skrzydłowy Mertens, który zakończył mecz z dwoma trafieniami na koncie. W drugiej połowie reprezentant Belgii siał postrach w szeregach Legii. Dryblował, strzelał z dystansu, w polu karnym uderzał przewrotką. Widać było, że tego wieczora gra sprawia mu radość i że robi te wszystkie sztuczki bez większego wysiłku. Niestety.
- Na tę chwilę nie mamy żadnych szans by grać na równi z Napoli – mówił po meczu Czerczesow.
Prawda jest taka, że Legia zaczęła chociaż próbować rywalizować z Włochami, gdy już było po meczu, Napoli prowadziło 3:0 i porażka stała się faktem.
Znacznie lepiej zaprezentował się Lech Poznań, ale też przegrał i też nie awansował do fazy pucharowej Ligi Europejskiej.